Marichuy żyjesz wg swojego widzimisię w sposób nieprzemyślany i dlatego tak wszystko nie układa się tobie...zasada jest prosta nie ukrywać prawdy, od początku ją ukrywałaś, myślałaś, że wszystko sama załatwisz, ale wszędzie pomagali ci dobrzy ludzie... Juan Miguele, Cecill, ksiądz, Omar.... miałaś okazję wiele razy powiedzieć Juanowi Miguelowi, że oczekujesz jego dziecka, nie zrobiłaś tego, nie powiedziałaś mu gdzie jesteś, a twoi wrogowie wiedzieli i przygotowali porwanie dziecka...na pewno J. Miguel nie zostawił by ciebie bez środków do życia...tak samo z rodzicami, też nie odmówili by tobie pomocy...to są twoje kardynalne błędy...Zosiu Samosiu...dojrzej wreszcie i zachowuj się jak dorosła kobieta odpowiedzialna za losy swego dziecka...
Odpowiedz