Jest wiele dróg do sukcesu... jest też wiele definicji sukcesu... ale czy można go osiągnąć będąc w czymś najgorszym? Jak widać można, a Tommy Wiseau jest na to żywym przykładem. Człowiek, o którym prawie nic nie wiadomo, pewnego dnia zjawił się w Hollywood z marzeniem o zostaniu gwiazdą. Nikt nie chciał go zatrudnić, bo nie miał talentu. Miał za to pieniądze, więc wyciągnął z kieszeni 6 milionów, kupił sobie ekipę filmową i stworzył swój własny hollywoodzki film. Jego historia skończyłaby się równie szybko jak innych niedoszłych gwiazd, gdyby nie fakt, że jego film wzbudził jedyną taką w całym Hollywoodzie reakcję. Jego żałosny dramatyzm, zaczął wzbudzać śmiech a beznadziejne wykonanie komentowane było na głos przez widownię. I tak już zostało, od ponad 15 lat The Room, przyciąga tłumy ludzi na jedyny w swoim rodzaju spektakl, w którym cała widownia zgodnie wyśmiewa beznadziejność tego filmu bawiąc się przy tym lepiej niż na najlepszej komedii. A Tommy? Jest gwiazdą ;)
Wyszukiwanie odpowiedzi..
