Następne wideo
anuluj
Odblokuj dostęp do 15121 filmów i seriali premium od oficjalnych dystrybutorów!
Oglądaj legalnie i w najlepszej jakości.
Włącz dostęp
avatar
Dodał: Leszko83

Zbigniew Rybak - w roli głównej :) Oraz dobry stary soundtrack -stare klasyki Polskiego Hip Hopu, jak Peja, Paktofonika, Gramaatik
Byli szalikowcami. Chuliganami. Walki z kibicami innych drużyn były ich żywiołem. Zadyma często liczyła się bardziej niż mecz. Dokopać komuś, a samemu się nie dać - to był ich cel. Teraz są inni. Są wspólnotą, łączy ich wytrwała praca i dążenie do sprostania wyzwaniu, które podjęli cztery lata temu. Odmieniło ich rugby. Jajowata piłka i zasady tej jeszcze mało w Polsce popularnej gry pomogły okiełznać agresję na ulicy i dać jej upust na boisku. Jakub Szymański z niejednego pieca jadł chleb. Pod koniec lat 80. wyjechał do Szwecji. Zachłysnął się Zachodem. Wziął fikcyjny ślub, by się jakoś urządzić. Nie wyszło. Po dwóch latach wrócił do Polski. Potem wyjechał do Kanady. Znów się nie udało. Wrócił. W kraju wszystko stawało się na nowo. Radził sobie, działając w szarej strefie. Znów wyjechał. Do Niemiec i Francji. Potem do RPA. Wkrótce przekonał się, że trafił na hochsztaplera. Znów mu się nie udało. Wrócił do Polski. Zatrzymano go na granicy. Znalazł się w więzieniu. Ale na Zachodzie zetknął się z rugby. Ta gra - jak się okazało - stała się jego szansą. Znalazł w niej wreszcie możliwość samorealizacji. Cztery lata temu to był mało popularny sport. Ale np. w Sopocie istniało już "Ogniwo" odnoszące sukcesy, istniał Polski Związek Rugby. Szymański zaczynał w Gdyni od podstaw, lecz nie w próżni. I nie sam. Ideę stworzenia drużyny realizowali z nim Zbigniew Rybak, Jacek Wojaczek i Dariusz Komisarczuk. Doszli do tego różnymi drogami. Wszyscy czterej opowiadają o tym w filmie, zbudowanym z czterech przeplatających i splatających się wątków. Nie ułatwia to widzowi odbioru, daje jednak pełniejszy obraz tej historii z happy endem, opowieści o tym, jak rugby zmieniło znaczenie słowa chuligan. Pierwszy mecz ich "Arka" Gdynia rozegrała po siedmiu miesiącach treningów w Sochaczewie. Przegrali 25 do 5, co wydało im się przyzwoitym wynikiem. Ale podczas meczu doszło do bójki. Dziś nie ma już o tym mowy. W 2000 roku po raz drugi zdobyli tytuł wicemistrza Polski. Przygotowanie do każdego meczu to rytuał. Drużyna to wspólnota. Dla nich, rugbystów, liczy się przede wszystkim honor, lojalność i koleżeństwo, a przyjaciel ważniejszy jest niż dziewczyna. Być może kiedyś jako szalikowcy myśleli tak samo, lecz znaczyło to co innego.

pokaż cały opis
5.0 / 5 Oceny: 6
1059 godzin bajek dla dzieci.
Włącz CDA Premium w mniej niż 2 minuty!
Nowe, wygodne metody aktywacji.
Komentarze do: To My Rugbiści (Arka Gdynia)
Najlepsze komentarze
rln9928 2017-09-04 14:35:18 +9
spoko dokument:) powinno byc takich wiecej o innych miastach klubach kibicach podworkach.elo Odpowiedz
Leszko83 2017-09-04 13:48:48 +2
Zbigniew Rybak - w roli głównej :) Oraz dobry stary soundtrack -stare klasyki Polskiego Hip Hopu, jak Peja, Paktofonika, Gramaatik
Byli szalikowcami. Chuliganami. Walki z kibicami innych drużyn były ich żywiołem. Zadyma często liczyła się bardziej niż mecz. Dokopać komuś, a samemu się nie dać - to był ich cel. Teraz są inni. Są wspólnotą, łączy ich wytrwała praca i dążenie do sprostania wyzwaniu, które podjęli cztery lata temu. Odmieniło ich rugby. Jajowata piłka i zasady tej jeszcze mało w Polsce popularnej gry pomogły okiełznać agresję na ulicy i dać jej upust na boisku. Jakub Szymański z niejednego pieca jadł chleb. Pod koniec lat 80. wyjechał do Szwecji. Zachłysnął się Zachodem. Wziął fikcyjny ślub, by się jakoś urządzić. Nie wyszło. Po dwóch latach wrócił do Polski. Potem wyjechał do Kanady. Znów się nie udało. Wrócił. W kraju wszystko stawało się na nowo. Radził sobie, działając w szarej strefie. Znów wyjechał. Do Niemiec i Francji. Potem do RPA. Wkrótce przekonał się, że trafił na hochsztaplera. Znów mu się nie udało. Wrócił do Polski. Zatrzymano go na granicy. Znalazł się w więzieniu. Ale na Zachodzie zetknął się z rugby. Ta gra - jak się okazało - stała się jego szansą. Znalazł w niej wreszcie możliwość samorealizacji. Cztery lata temu to był mało popularny sport. Ale np. w Sopocie istniało już "Ogniwo" odnoszące sukcesy, istniał Polski Związek Rugby. Szymański zaczynał w Gdyni od podstaw, lecz nie w próżni. I nie sam. Ideę stworzenia drużyny realizowali z nim Zbigniew Rybak, Jacek Wojaczek i Dariusz Komisarczuk. Doszli do tego różnymi drogami. Wszyscy czterej opowiadają o tym w filmie, zbudowanym z czterech przeplatających i splatających się wątków. Nie ułatwia to widzowi odbioru, daje jednak pełniejszy obraz tej historii z happy endem, opowieści o tym, jak rugby zmieniło znaczenie słowa chuligan. Pierwszy mecz ich "Arka" Gdynia rozegrała po siedmiu miesiącach treningów w Sochaczewie. Przegrali 25 do 5, co wydało im się przyzwoitym wynikiem. Ale podczas meczu doszło do bójki. Dziś nie ma już o tym mowy. W 2000 roku po raz drugi zdobyli tytuł wicemistrza Polski. Przygotowanie do każdego meczu to rytuał. Drużyna to wspólnota. Dla nich, rugbystów, liczy się przede wszystkim honor, lojalność i koleżeństwo, a przyjaciel ważniejszy jest niż dziewczyna. Być może kiedyś jako szalikowcy myśleli tak samo, lecz znaczyło to co innego. Odpowiedz
Autoodtwarzanie następnego wideo
on
off

Logowanie