Film dobry, choć wybielanie estońskich SS-manów jest delikatnie mówiąc zakłamywaniem historii. Owszem, Niemcy powoływali Estończyków do służby, ale były to oddziały pomocnicze lub policyjne. Do SS ZAWSZE obcokrajowcy musieli zgłosić się na ochotnika. Bajki o odmowie hitlerowskiego pozdrowienia estońscy scenarzyści mogą dzieciom opowiadać - we wszystkich jednostkach SS, była to jedyna forma oddawania honorów wojskowych, w końcu nie był to Wermacht, ale przyboczna gwardia Hitlera. Nie wolno też zapomnieć, że służący Hitlerowi Estończycy mieli na rękach krew mordowanych Żydów, a nawet Polaków. Estońskie oddziały policyjne zajmowały się głównie eksterminacją Żydów i zwalczaniem polskiej partyzantki. Pisząc prościej: mordowali polskich bohaterów. Radzę więc wyhamować z wyrazami współczucia dla tych SS-manów.
Odpowiedz
anonim121(*.*.177.121)2022-09-23 22:10:11+8
@anonim253: Pełna zgoda, ale nie zapominajmy, że Wehrmacht to też byli zbrodniarze.
Odpowiedz
anonim63(*.*.247.63)2023-03-30 15:19:57+7
@anonim253: Estończycy walczyli tylko z sowietami. Jedynym bodźcem motywującym do walki z nimi była chęć uchronienia swojej ojczyzny od komunizmu, którego doznali w 1940 roku. Eksterminowano około 15000 Estończyków a blisko 10000 ludzi z inteligencji wysłano na Syberię co przy tak niewielkiej społeczności znaczy już sporo. Mieliśmy wspólne doświadczenia co do naszego wschodniego "sąsiada". Dlatego szczerze wątpię aby estońskie formacje walczyły z polskimi oddziałami kiedykolwiek albo przynajmniej z własnej inicjatywy. Ponadto Ci z nich którzy zdołali poddać się wojskom amerykańskim na zachodzie, otrzymali azyl polityczny w Ameryce ponieważ nie stwierdzono wśród nich żadnych zbrodniarzy wojennych.
Odpowiedz
Bardzo dobry film. Pokazuje los szarych, wcielonych do dwóch obcych armii zwykłych ludzi, którzy walczą aby przeżyć, wrócić do domu, walczą aby obronić swoje rodziny i wyzwolić kraj spod obcego jarzma. Część żołnierzy wyraża takie przekonania, choć garstka nie robi sobie złudnych nadziei i stara się przetrwać w brutalnych realiach. Widać wyraźnie, że estońscy grenadierzy wcieleni do wermachtu szydzą z Hitlera i tez o "aryjskiej czystości", podczas gdy ludzie z estońskiego korpusu strzelców pilnują się by przypadkiem nie podpaść oficerowi politycznemu i nie dać się bezsensownie rozstrzelać za choćby "wrogie nastawienie wobec Związku Radzieckiego". Brzmi absurdalnie i ironicznie? Nic dziwnego, gdyż produkcja świetnie pokazuje prawdziwie brutalny aspekt wojny mocarstw, które za nic mają odrębność, czy interesy postronnych, wcielonych ludzi jak np. przedstawieni podzieleni Estończycy, którzy z jednej strony widzą nierealne obietnice Rzeszy na niepodległość, a z drugiej nadchodzące "wyzwolenie" jako część jedynego "słusznego" państwa, jedynej "słusznej" partii. Nie zależnie z jakiej strony barykady by nie patrzeć na przedstawiony konflikt, każde z mocarstw przedstawia Estończykom jasno i wyraźnie jedno stanowisko, które wyraźnie głosi: "kto nie jest z nami, ten nasz wróg"... Ale czy Estończyk aby naprawdę może za wroga mieć drugiego Estończyka?
Odpowiedz
Trochę polemiki do zapewne trafnych uwag @anonim253. Nie żyłem w tamtych czasach i tam nie byłem, relacje i dokumenty, w tym nauka historii w szkołach, co wiem z własnego doświadczenia mogą wprowadzać w błąd i często wprowadzają. Dlatego filmów fabularnych nie traktuję jako podstawy do nauki o rzeczywistości. Moim zdaniem film ten celowo pokazuje Estończyków służących w dwu walczących ze sobą autorytarnych armiach, momentami wybielając (lub też nie) ich czyny. W efekcie odbiorca dostrzega paradoks tej opowieści, by żyjąc w pokoju, demokracji, uświadomić sobie jak blisko jest mu (nam ludziom) do utraty człowieczeństwa, wartości demokratycznych, pokoju i wolności. Film dobry.
Odpowiedz