Wyszukiwanie odpowiedzi..
Na zaproszenie radnego Sejmiku Śląskiego Pawła Bańkowskiego w Jaworznie odbyło się wyjazdowe posiedzenie sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Dwudniowa wizytacja (2930 października) miała na celu zapoznanie parlamentarzystów z problemem historycznych, nieusuniętych składowisk niebezpiecznych odpadów poprzemysłowych na terenie województwa śląskiego.
- Problem odpadów niebezpiecznych na składowisku byłych zakładów chemicznych Organika Azot nie od dzisiaj. Cieszę się, że na moje zaproszenie przyjechała tutaj właśnie sejmowa komisja ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa po to, żeby dyskutować i stworzyć czy zaproponować rozwiązania, które pomogą nie tylko naszemu miastu rozwiązać skutecznie problem odpadów niebezpiecznych. - mówił Paweł Bańkowski.
Pierwszy dzień wizyty poświęcono sytuacji terenów po byłych zakładach chemicznych Organika-Azot w Jaworznie. Spotkanie odbyło się na wniosek radnego Pawła Bańkowskiego. Wzięli w nim udział m.in. prezydent Jaworzna Paweł Silbert wraz z urzędnikami zajmującymi się ochroną środowiska, przedstawiciele ministerstw i instytucji odpowiedzialnych za nadzór ekologiczny, a także gospodarze terenu Paweł i Grzegorz Byrczek.
Celem naszej wizytacji jest rozpoznanie barier, które uniemożliwiają skuteczne usunięcie zagrożeń, a także wypracowanie propozycji działań prowadzących do ostatecznego unieszkodliwienia składowanych tam odpadów. Problem ten dotyczy nie tylko środowiska, ale również zdrowia i bezpieczeństwa mieszkańców podkreśliła posłanka Gabriela Lenartowicz, przewodnicząca spotkaniu.
Bomba ekologiczna w sercu Jaworzna
Zakłady Azot powstały w Jaworznie w 1917 roku z inicjatywy prof. Ignacego Mościckiego. W latach 50. przekształcono je w Zakłady Chemiczne Organika-Azot jednego z największych w Polsce producentów środków ochrony roślin. Po likwidacji zakładu pozostało około 160 tys. ton toksycznych odpadów, w tym pestycydów, cyjanków i fenoli, zalegających w rejonie dawnego Centralnego Składowiska Odpadów Rudna Góra.
Składowisko o powierzchni 12 hektarów znajduje się zaledwie dwa kilometry od centrum miasta. Zanieczyszczenia chemiczne wypłukiwane przez deszcze trafiają do potoku Wąwolnica, a następnie do Przemszy, Wisły i Bałtyku. Komisja Helsińska uznała to miejsce za jeden z gorących punktów zagrażających ekosystemowi Morza Bałtyckiego.
Jak przypomniano podczas wizyty, prywatna spółka będąca obecnym właścicielem części terenu zrealizowała z własnych środków szereg działań zabezpieczających m.in. rekultywację powierzchniową, budowę komór-sarkofagów oraz oczyszczalni ścieków. W ciągu ponad 20 lat przeznaczyła na ten cel około 30 milionów złotych.
W poszukiwaniu realnych rozwiązań
Po wizji lokalnej komisja odbyła terenową sesję roboczą z udziałem ekspertów oraz przedstawicieli samorządu. W podsumowaniu spotkania podkreślono, że usunięcie odpadów z Rudnej Góry wymaga zarówno opracowania skutecznej technologii, jak i stabilnego finansowania na poziomie państwowym.
Nie wystarczy znaleźć technologię i sfinansować inwestycję. Potrzebne są również rozwiązania prawne i systemowe, które zapewnią długofalowe bezpieczeństwo. Musimy też pamiętać, że instalacji zdolnych do przetworzenia takiej ilości toksycznych odpadów w Polsce wciąż jest zbyt mało zauważyła Gabriela Lenartowicz.
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.