Czy można przypadkiem trafić do lokalnej telewizji w sam dzień swoich urodzin? I to w miejscu, gdzie latem słońce prawie nie zachodzi, a zimą bywa -60°C? Ten dzień zapamiętam na długo. Obudziłem się nad brzegiem ogromnej rzeki po drugiej stronie rozciągała się stolica mroźnej republiki. Przeprawa poduszkowcem była jak wjazd do zupełnie innego świata: mistycznego, surowego i zaskakująco serdecznego.
Spotkanie z tajemniczą dziewczyną, która śledziła moją podróż w internecie, okazało się początkiem niezwykłego dnia. Pokazała mi najciekawsze zakamarki miasta, zaprosiła na lokalne jedzenie i... szamańskie rytuały w jednej z tutejszych knajp. Kelner nie tylko podaje jedzenie odprawia też modlitwy do duchów przodków, jakby czas stanął tu w miejscu.
Ale najlepsze miało dopiero nadejść: przypadkowe spotkanie z dziennikarkami na ulicy sprawiło, że jeszcze tego samego wieczora stałem się bohaterem krótkiego reportażu w lokalnej telewizji. Wyemitowano go dokładnie w dzień moich urodzin 5 sierpnia. Wzruszenie? Radość? Szok? Wszystko naraz.
Tym razem wyjątkowo nie śpię w lesie, nie rozkładam tarpów w dziczy i nie walczę z komarami. Wynajmuję pokój, świętuję, oglądam siebie w telewizji... i myślę, że nieprzewidywalność tej podróży to jej największy dar.
Zobacz ten odcinek, jeśli chcesz poczuć klimat miejsca, gdzie codzienność miesza się z magią, a przypadki zmieniają się w historię, której nikt by nie wymyślił.
Wyszukiwanie odpowiedzi..
