Zeby ktos zrobil taki film o Metallica albo Aerosmith
Odpowiedz
anonim72(*.*.203.72) 2024-04-13 12:03:31+1
To wszystko nie wygląda na to, żeby powstanie zespołu The Doors było przypadkiem, jak się twierdzi i jak to jest pokazane w tym filmie. Jim Morrison pochodził z amerykańskich wyższych sfer - jego ojciec był wyższym wojskowym, co bez przynależności do masonerii jest w USA raczej niemożliwe (a już szczególnie jeśli się ma irlandzkie, a więc katolickie korzenie), Prawdopodobnie Jim ukrywał swoje pochodzenie, opowiadając o śmierci rodziców, żeby ukryć to, że jego ojciec był jednym z głównych dowódców w Wietnamie, bo wtedy byłby mało wiarygodny jako guru, uwodzący tłumy hipisów.
Zresztą, nawet w tym filmie, gdy się bliżej przyjrzeć, widać, że Jim Morrison był PRZYGOTOWANY DO ROLI SCENICZNEGO GURU. Jeszcze w szkole zrobił film o uwodzeniu tłumów przez Hitlera i jego związkach z szamanizmem, co potem wykorzystywał na scenie. Pod koniec filmu sam się przyznaje, że wie, czemu mają służyć jego koncerty - dostarczeniu wrażeń parareligijnych. Wbrew oficjalnie obowiązującej od wieków w USA doktrynie materialistycznej - Jim otwarcie mówi, że to ludziom nie wystarczy. Taki z niego niezależny myśliciel i znawca psychiki ludzkiej? Czy może po prostu posiadał wiedzę z wyższych stopni wtajemniczenia, której publicznie nie wolno było głosić? No, i kto i gdzie nauczył go tańca orła Indian Prerii, który tańczył potem na scenie? To nie były czasy internetu, kiedy takie rzeczy były łatwo dostępne w sieci. W dodatku nic nie wiemy o tym, żeby miał jakiekolwiek kontakty z Indianami, prócz owego wypadku drogowego. KTO I PO CO TO UKRYWA? Żeby się nie wydało, że Jim był uczony po to, żeby mógł zostać tym, kim został?
Odpowiedz
@Delicja63: Film o "demokracji zachodniej". Jak pozwolimy, to będziemy mieć w UE PRZYMUSOWO hodowlę takich. W USA już teraz tak jest - ulice pełne narkomanów...
Odpowiedz
To jeden z najlepszych filmów biograficznych, bo jest to wizja reżysera luźno trzymająca się faktów. W rzeczywistości Oliver Stone pokazuje tamte czasy, czyli "lato miłości", apogeum i upadek kontrkultury hippisowskiej a zespół The Doors posłużył tylko jako przykład, żeby stworzyć wciągającą fabułę. Manzarek (klawiszowiec) chciał wytoczyć proces reżyserowi mówiąc, że to wcale tak nie było. I ma rację, ale tylko w sprawie zespołu. Stone, wielki wizjoner Hollywoodu chciał pokazać więcej niż suche fakty z życia zespołu rockowego. Dzięki za upload !
Odpowiedz