Za moich czasow w dzienniku byly zapisane numery kontaktowe do rodzicow, nauczyciel nie musial sie prosic szczeniactwa o kontakt... Ale teraz nastaly zjebane czasy i jak zjebany nauczyciel zobaczy zjebanego gimba wjacego sie w konwulsjach, to zamiast wezwac pogotowie, a nastepnie rodzicow, to spyta sie go o numer, a ten zdazy wykitowac, co w sumie mnie cieszy:)
Odpowiedz
anonim13(*.*.84.13) wysłano z m.cda.pl 2015-10-06 22:15:510
Komentarze z FB
Dodaj komentarz
Na ch*j drążyc. Odpowiedz