SZERYF INTERNETU złapany przez policję! Wyłudził ponad 150 tyś. zł!

SUBSKRYBUJ, aby być na bieżąco: http://www.youtube.com/subscription_center?add_user=gazetapl

Policjanci zatrzymali w Gryfowie Śląskim Marka O., 61-letniego poznaniaka znanego jako "szeryf internetu". Mężczyzna prowadził sklep przy ul. Głogowskiej, był notorycznie okradany. Z każdej kradzieży nakręcał film i umieszczał w sieci, dramatycznie apelując o pomoc. Teraz sam poszedł w ślady przestępców.
Marka O. zatrzymano w piątek 11 października podczas próby okradzenia 80-letniej mieszkanki Gryfowa. Kilkadziesiąt minut wcześniej kobieta otrzymała telefon od nieznajomego mężczyzny. Dzwoniący przedstawił się jako policjant drogówki i oświadczył, że jej syn miał wypadek. Żeby nie zostać zatrzymanym, powinien wpłacić 27 tys. zł gotówką.

Później do kobiety zapukał Marek O. Kobieta wręczyła mu pieniądze. Ten jednak po chwili wrócił, twierdząc, że jest ich za mało. Kobieta poszła do sąsiadów. To właśnie ich czujność pozwoliła złapać poznaniaka. Policjantom udało się zatrzymać Marka O. na gorącym uczynku.

Mężczyzna poruszał się samochodem na krakowskich rejestracjach (pochodzi z Krakowa). W środku policjanci znaleźli jeszcze jedną kopertę z pieniędzmi.

Bardzo kulturalny, w garniturze

Jak mówi Mateusz Królak z komendy policji w Lwówku Śląskim, Marek O. potrafił wzbudzić zaufanie ofiar. - Bardzo kulturalny, ubrany w garnitur. W kapeluszu szeryfa. Jak go zatrzymaliśmy, to nawet odznakę miał ze sobą - wspomina oficer prasowy.

Marek O. przyznał się do próby wyłudzenia pieniędzy od mieszkanki Gryfowa. Opowiedział również o dwóch innych kradzieżach, dokonał ich w ostatnich dwóch miesiącach w innych miastach w Polsce. W sumie wyłudził 150 tys. zł.

Sprawdzają, czy działał sam

Poznański "szeryf" przebywa w tej chwili w izbie zatrzymań na komendzie w Lwówku Śląskim. Za kilka godzin policjanci zawiozą go do sądu, który ma zdecydować o aresztowaniu.

Policja podejrzewa, że mężczyzna nie działał sam, był częścią większej grupy przestępczej. - Sprawdzamy w tej chwili, czy jego rysopis nie pojawia się w innych sprawach na terenie Polski - wyjaśnia Królak.