Test bombki choinkowej ... eng subs ...

Efektowne boom wprawdzie, ale po co to powracać do lamusa z lat 50 tych ubiegłego stulecia, skoro te testowe próby, już od dawna są nieaktualne i nigdy nie zostaną wykorzystane w innym celu, jak jedynie zostały ukazane w celu pokazowym, ze względu na szereg nieprzewidywalnych konsekwencji pozostających poza kontrolą???...
Gdyż ruskie wodorówki z okresu zimnej wojny, to przeżytek, robiąc wizualnie w charakterze co najwyżej straszaka, gdyż ta technologia w oparciu o efekt nieprzewidywalnej burzy ogniowej, w praktyce pozostaje całkowicie bezużyteczną. No chyba, że jakiś tam fanatyczny, a durny matoł chciał bezmyślnie podpalić na siłę i na upartego od razu całą planetę wraz z sobą i swoją rodzinką. A musiałby być naprawdę nie lada jakimś tam ogromnym głupkiem, ponieważ wodorówki, jako broń masowego rażenia nie sprawdzają się zupełnie ze względu na swoją nieprzewidywalność. Brak wystarczająco dostatecznej kontroli, uniemożliwiał dalsze eksperymenty na tym polu. Hehe. A więc z tej strony, to raczej nie ma żadnych obaw, gdyż te przestarzałe projekty zaniechano dawno temu, podobnie jak stosowanie napalmu ładowanego do butli acetylenowych. Poza tym, bomby wodorowe, to generalnie bomby zapalające, tyle, że posiadają znacznie większą falę ogniową, tworząc półkulę ognia przy stosunkowo słabym współczynniku destrukcyjnym, a więc o niskiej fali uderzeniowej.
Co innego uranium i plutonium, znacznie mniejsza siła ognia i mniejsza siła rażenia przy większym okręgu, za to większa kontrola i bogatszy efekt niszczycielski, który w ułamku sekundy eksterminuje wszystko w polu rażenia do poziomu molekuły, ponieważ fala uderzeniowa jest bilion razy potężniejszą od wodorowej. A więc zabawka duża bardziej efektowna, praktyczniejsza i groźniejsza od bombki ogniowej na bazie wodoru.
To tak, jakby kto jeszcze nie bardzo wiedział, czym różni się od siebie broń masowego rażenia w postaci przestarzałych i wielce niestabilnych eksperymentalnych głowic wodorowych pochodzących z okresu zimnej wojny, a współczesnych bezpiecznych rakiet balistycznych na bazie zubożonego uranu, czy protonowych na bazie plutonu, które mają niszczyć ściśle i określone pojedyncze cele strategiczne, a nie przez przypadek całe kontynenty na raz i na sposób nie kontrolowany. A więc różnice są kolosalne między wykorzystywaniem atomu, a atomu do celów militarnych, a odrębną drogą z kolei zasobów wodorowych. Bo nie zawsze więcej, znaczy, że lepiej, gdyż przeważnie bywa na odwrót.
Dlatego też zaniechano prac nad projektami głowic wodorowych, gdyż jak się okazało, był to ślepy zaułek, ponieważ te militarne zabawki w przewadze stanowiły broń raczej bardziej stacjonarną, niż mobilną, a jej przemieszczanie wiązało się z niebanalnym ryzykiem powstania niekontrolowanego samozapłonu podczas transportowania. Tym samym, jak się okazało, rodzaj tej broni masowego rażenia posiadał poniekąd niemal całkowicie bezużyteczny charakter w znaczeniu militarnym, za to, jak widać na filmowych dokumentach, sprawdza się wybornie w charakterze broni psychologicznej, jako nie lada skuteczny straszak, co też z powodzeniem wystarczy, by w ten sposób każdy umiał sobie uświadomić znaczenie skali strachu przed potężną siłą tzw broni masowego rażenia i przed konsekwencjami w przypadku jej potencjalnego użycia, przy czym, bez względu na rodzaj takiej broni.
A więc i uświadomcie sobie rangę, jak niebanalnie ogromne i ryzykowne w swojej logistyce było to wyzwanie przy wielu skomplikowanych decyzjach, podczas II wś, żeby w ogóle dało radę bezpiecznie przetransportować Big Johna nad terytorium Japonii i zdetonować ładunki nad dwiema wyspami, wiedząc, czym to grozi i co to oznaczało dla wroga, zdając sobie, że gdyby miał nastąpić, chociaż jeden drobny błąd, to wówczas cała operacja przemieniłaby się w fiasko, ile Pacyfik stanąłby w ogniu, a skutki byłyby odczuwalne bez mała dla całego świata. Bo to, czego nie zniszczyłaby fala uderzeniowa i nie strawił ogień, zostałoby następnie dokończone przez przychylność matki natury, fale tsunami nie oszczędziłyby żadnego z kontynentów może prócz Antarktydy, a tajfuny przeniosły opad radioaktywny po całym świecie. I między innymi, dlatego też, był to prawie, że samotny lot bez eskorty powietrznej i asysty morskiej. Postawcie się teraz na miejscu wojskowej załogi przewożącej taki niebezpieczny ładunek i na miejscu pilota, który miał rozkaz zdetonować go nad metropolią zamieszkałą przez niewinnych cywili, kobiet, mężczyzn, dzieci, co już było w sobie gigantycznie kontrowersyjną rzeczą. Ale to jeszcze nic wobec tego czego doświadczyły zbombardowane miasta japońskie zniszczone niemal całkowicie i jaka olbrzymia była to tragedia dla ludności cywilnej na obszerną skalę, po jakiej byłyby niskie szanse, żeby jakiekolwiek inne państwo potrafiło się odrodzić i stanąć na nowo na nogi po takiej potężnej destrukcji. Odpowiedź, że właściwie żadne, może właśnie prócz jedynie Japonii znanej z wielkiej honorowości, która niejednokrotnie pozwalała Japończykom przetrwać wiele kataklizmów żywiołowych i trudnych chwil. Co też między innymi było brane pod uwagę, stanowiąc ten jeden z przeważających czynników, by jednak użyć broni masowej zagłady.
I to niemal cud, że po zakończeniu II wś, stosunki amerykańsko - japońskie nie uległy trwałemu popsucie po takim incydencie i że Japonia po doświadczeniu takiej tragedii nie domagała się nigdy odwetu z tego względu, iż tylko pokorni własnemu sumieniu, Japończycy zdali sobie sprawę, że lepiej odpuścić i nigdy do tego nie wracać, niż kontynuować odwetową wojnę na Pacyfiku sam na sam z USA. Amerykanie rzecz jasna i prawdopodobnie również i nie jedno państwo, nie odpuściłoby na miejscu tak brutalnie pokrzywdzonej Japonii, co doprowadziłoby do kolejnej wojny. Jednak Japończycy byli świadomi, że taka wojna odwetowa nie przyniosłaby zwycięstwa żadnej ze stron, jak prędzej rozdarłaby cały świat na pół. Zresztą po tym incydencie, który wstrząsnął wszystkich, cały glob łącznie z Amerykanami dopiero zrozumiał wśród przerażenia, co oznacza i co niesie za sobą używanie broni masowej zagłady na szeroką skalę do tego dobitnego stopnia, żeby czynić wszystko co w swojej mocy i więcej, aby w przyszłości nie dopuścić do podobnych incydentów tego rodzaju.
Późniejsze, i skromniejsze w skutkach awarie nuklearne jedynie jeszcze bardziej to potwierdzają. Dlatego nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie dążył do wszczynania wojen z użyciem broni atomowej. Ale nie ustające demonstrowanie dokumentalne i ogólne przypominanie co potrafi uczynić broń masowej zagłady oraz nawet metody zastraszania są potrzebne i niezbędne, by utwierdzać w świadomości wszystkich ludzi dookoła po to właśnie, żeby przypadkiem nie zapomniano o destruktywnej naturze radioaktywnych atomów. Odpowiedz

Ale pizdło.... Potem się dziwić że tundra rozmarza a ryby w puszkach "świecą". Odpowiedz

Bomba atomowa ? HOAX.
pozdrawiam Odpowiedz

Film "Book of Eli" z Denzel Washington chyba jeszcze jest na moim kanale w wersji ang. Odpowiedz