Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystyna widziała, jak zabójca ukrywa zwłoki. Milczała aż 20 lat

Artur Drożdżak
Adam Ł. przed sądem usłyszał nieprawomocny wyrok 25 lat więzienia za zabicie Ilony
Adam Ł. przed sądem usłyszał nieprawomocny wyrok 25 lat więzienia za zabicie Ilony Artur Drożdżak
Przez przypadek pani Krystyna ujrzała, jak zabójca ukrywa zwłoki dziewczyny. Milczała aż dwie dekady. Tajemnicę wyjawiła na łożu śmierci. Adam Ł. został skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo.

Taka tajemnica to ciężar na całe życie. Nie można jeść, trudno spać. Paraliżuje myśli, aż do bólu. Krystyna W. tajemnicę poznała dokładnie w sobotę wieczorem, 16 listopada 1991 roku, jakoś tak zaraz po godzinie 22.00. Przez przypadek. Chwilę wcześniej odwiedziła ją Wacława L., znajoma z osiedla XXX-lecia w Kluczach pod Olkuszem. - Zgubiłam komplet kluczy do mieszkania. Pomożesz mi go poszukać? - poprosiła Krystynę W.

Wzięły latarki i ruszyły ścieżką w kierunku niedużego zagajnika. Padał deszcz. Klucze znalazły po kwadransie i właśnie wracały, gdy zauważyły szybko podjeżdżające auta. Schowały się za duże drzewo. W zielonym samochodzie za kółkiem siedział blondynek, był na czatach.

Z czerwonego fiata wysiadł Adam Ł.

Człowiek w czerwonym aucie
Krystyna W. znała go ze szkoły, w której kiedyś była woźną, a on uczniem.

Lubiła chłopaka. Teraz jednak dostrzegła, że coś wyjmuje z bagażnika i wrzuca do studzienki szamba. Zorientowała się, że to zwłoki. Widziała, jak ludzkie nogi giną w otworze, który na co dzień był przykryty ciężką, metalową pokrywą.

Musieli ją wcześniej odsunąć, przygotowali się do ukrycia ciała. Wacława L. w tym momencie chciała kichnąć, ale Krystyna W. błyskawicznie zatkała jej usta. Jak się poznało taką tajemnicę, to nie można się zdradzić przez banalne kichnięcie. Strach o swoje życie wyostrza refleks.

Samochody odjechały.

Dwa dni później, po południu wszyscy w Kluczach już wiedzieli, że ze studzienki wydobyto zwłoki. Dwaj fachowcy opróżniali beczki z fekaliami, które wpuszczali do tej studzienki. Obrócili pięć razy beczkowozem, wlali 20 tys. litrów ścieków, gdy jeden z nich zajrzał do środka. Zobaczył ludzką nogę i but, które wystawały ponad poziom szamba. Robotę wstrzymano. Strażacy wydobyli ciało Ilony Miszczyńskiej. Była ubrana, miała na sobie biżuterię.

19-latka, szczuplutka blondynka. Jedynaczka o subtelnej urodzie, z ognikami w oczach.

Krystyna W. znała ją z widzenia i uważała, że to była najładniejsza dziewczyna na osiedlu. Gdy zrozumiała, że była świadkiem, że to jej ciało Adam Ł. wrzucał do szamba, ogarnęło ją przerażenie. Nie zdecydowała się zdradzić policji swojego sekretu.
Nie teraz, nie tak szybko.

Podsłuchana rozmowa
Trzy dni po poznaniu tajemnicy Krystyna zobaczyła, że Adam Ł. wchodzi do jej klatki w bloku. Towarzyszył mu blondynek z zielonego auta.

Minęła ich i wyszła z budynku. Poszła do sąsiedniej klatki i korytarzem łączącym piwnice wróciła do swojej. Stanęła tak, by panowie jej nie widzieli. Podsłuchała ich rozmowę. - W coś mnie wpierdolił Adam, w morderstwo!? - wściekał się blondynek.
- Da się to wszystko załatwić, powiemy, że zrobiliśmy libację - odparł Adam Ł.

Tyle Krystyna W. zdołała usłyszeć, bo obu szepczących mężczyzn wystraszył sąsiad, który schodził po schodach. Tajemnica zaczęła jej ciążyć jak kamień. Krystyna zdecydowała się na rozmowę z Wacławą L., drugą strażniczką sekretu. Ta była w jeszcze większej panice.

- Ja się teraz boję o swoje życie i moich dzieci. Możesz o tym opowiedzieć, co widziałyśmy, ale dopiero po mojej śmierci.
Tak Krystynę W. zobowiązała do milczenia o tajemnicy. Na długie lata.

W śledztwie w sprawie śmierci Ilony przełomu nie było. Wiadomo było, że zabójca zadał jej ciosy w głowę, a potem udusił szalikiem i ciało wrzucił do studzienki.

Adama Ł. przesłuchano, bo w końcu był jej byłym chłopakiem, ale zaprzeczał, że coś wie o śmierci dziewczyny.
Przebadano go na wykrywaczu kłamstw i biegły wypowiedział się, że Adam "miał związek z zabójstwem". Ale jego ekspertyza nie przekonała śledczych, to była tylko poszlaka, żaden dowód. Nie pomogło ustalenie, że Ilona była w 12-13 tygodniu ciąży. Z Adamem Ł.? On zaprzeczał. Już miał nową dziewczynę, z którą układał sobie życie. Sprawę zabójstwa Ilony umorzono po pół roku.

Zaginiona żona Alicja
Krystyna W. nie zapominała o tajemnicy, ale nie było sprzyjającej okazji, by ją ujawnić. Śledztwo w sprawie zabójstwa zostało zamknięte. Raz woźnej mocniej drgnęło serce, gdy po kilku latach niespodziewanie Adam Ł. przyjechał ze Śląska do rodzinnych Klucz.

Był z żoną Alicją. Ładna, brunetka, ekstrababka. Gdzieś 10 lat później Krystyna W. dowiedziała się, że zaginęła. Widziała nawet porozwieszane plakaty w Kluczach z jej wizerunkiem i podpisem: "poszukiwana Alicja Cesarz". Przypomniała sobie tę ładną buźkę brunetki.

Adam Ł. poznał Alicję, gdy po śmierci Ilony wyjechał na Śląsk. Pobrali się, ale małżeństwo zaczęło się psuć po siedmiu latach. - Masz kogoś? - pytała Alicja.

Adam zaprzeczał, ale szybko wyszło na jaw, że kocha już inną, koleżankę z pracy Annę W., z zawodu psychologa. Poznał ją i od 2005 r. mocno zaangażował się w drugi związek.

Alicja wniosła o rozwód, orzeczono go z winy Adama. Zaczęły się kłótnie o podział majątku. Byłych małżonków łączyło mieszkanie, które wspólnie kupili. Alicja co pewien czas musiała tam jeździć. Tak się też stało 21 listopada 2007 r. 33-latka wysiadła z taksówki przed blokiem i... już nikt jej nie zobaczył.

Nie złodziej i nie gwałciciel...
Długo trwało, zanim Anna W. poszła na współpracę z policją i potwierdziła, że Adam raz się jej zwierzył, że zabił byłą żonę Alicję. Zdradziła przy okazji, że temat śmierci Ilony dręczył Adama Ł. I pod wpływem wyrzutów sumienia co pewien czas zwierzał się na ten temat. Po raz pierwszy coś o tym wspomniał pod koniec 2005 r., podczas spaceru z Anną W. - Wiesz, miałem dziewczynę, która nie żyje - rzucił. Tematu nie rozwinął. Po kilku dniach na komunikatorze gadu-gadu napisał Annie W., że nie jest dobrym człowiekiem. Zapytała go, czy jest mordercą, złodziejem czy gwałcicielem.

Odpisał: złodziejem i gwałcicielem nie jestem.

Adam Ł. rok później wspomniał, że "zabił Ilonę". Zakochana w nim Anna W., nie odebrała tego jako przyznania się do winy. Myślała, że ma poczucie winy z powodu śmierci dziewczyny, która, jak podejrzewała, zginęła na skutek wypadku.

Minęło kilka tygodni i Adam Ł. powiedział przy Annie W., że zastanawia się, czy nie powiedzieć bliskim Ilony o całej sprawie, gdy minie okres przedawnienia. Nie zdradził, o jakie przestępstwo chodzi. Pół roku później Adam napomknął, że nie może mieć dzieci. - Może to kara za to, co zrobiłem - stwierdził. I dorzucił, że Ilona była w ciąży, ale zaprzeczył, by to on był ojcem. Mówił jedynie, że policja wzięła go z uczelni w Krakowie i był wtedy badany na wariografie.

Spojrzała śmierci w oczy
Gdy był w areszcie, Anna W. obejrzała program w telewizji TVN o zaginięciu Alicji. Przy okazji wspomniano o śmierci Ilony w 1991 r. i tym, że zginęła w Kluczach, a nie w Krakowie, jak Anna W. przypuszczała.

Nabrała wtedy przekonania, że to nie był wypadek. Policja powróciła do umorzonej sprawy zabójstwa llony. Po latach wszczęto śledztwo. W tamtym czasie Adam Ł. przebywał w celi z Wojciechem K. Opowiadał mu, że jest niewinny w obu sprawach, a policja i prokuratura nic mu nie udowodniły.

- Gdyby Anna W. została mocno przesłuchana, mogłaby mi bardzo zaszkodzić - przyznał współwięźniowi.
- Co byś zrobił, gdyby ją przesłuchano? - zapytał Wojciech K. - Kolejna trafiłaby do dziury - odparł Adam. Gdy wyszedł z aresztu, stanął przed Anną W. i prosił, by dać mu szansę na udowodnienie, że jest dobrym człowiekiem.
- Czy Ilona wiedziała, co się dzieje? - zapytała raz. - W tamtym momencie patrzyła mi w oczy - odparł Adam Ł.
- Boję się ciebie, bo masz na rękach krew trzech osób.
- Jak to trzech? - zdziwił się. - Przecież Ilona była w ciąży - zauważyła Anna W.

Poszlakowy proces Adama Ł. zakończył się przed katowickim sądem wyrokiem 25 lat więzienia za zabójstwo byłej żony. Gdy się kończył, śledztwo dotyczące zabójstwa Ilony dopiero nabierało rumieńców.

Udało sie ustalić, że to Adam Ł. był ojcem dziecka Ilony. Powiedziała mu o tym w dniu śmierci. I dlatego zginęła.

Wyjawienie tajemnicy
Proces po latach był trudny, ale wtedy doszło do przełomu.

Prokurator powiedział, że ważny świadek czeka na korytarzu i do środka weszła 68-letnia, schorowana kobieta. Była chroniona niczym świadek koronny w procesach gangów. Pilnowało jej dwóch uzbrojonych policjantów w kominiarkach. - Trzeba powiedzieć prawdę, bo za długo było to skrywane - tak 68-letnia Krystyna W. zaczęła swoje sensacyjne zeznania 20 lat po zabójstwie.

Skąd po tylu latach się wzięła Krystyna W.? - Jakby z kosmosu - ironizuje obrońca Adama Ł.

Nie wiadomo, czy sama Krystyna W. zgłosiła się na policję w obliczu rychłej śmierci, czy może funkcjonariusze sobie znanym sposobem do niej dotarli.

Była na leczeniu onkologicznym w szpitalu. Czuła, że nadszedł czas na wyjawienie tajemnicy. Ostatni moment. Wacława L. zmarła trzy lata wcześniej, więc dana jej obietnica przestała obowiązywać. Krystyna W. też czekała na śmierć. Opisała przebieg podsłuchanej rozmowy oraz ukrycia zwłok przez Adama Ł. Sąd dał wiarę relacji. - A blondynka z drugiego, zielonego auta znam, widuję go na co dzień - deklarowała Krystyna W. Nie zdążyła ujawnić jego tożsamości - zmarła pięć dni przed okrągłą, 20. rocznicą poznania tajemnicy.

Jej wyjawienie było podstawą skazania Adama Ł. na karę 25 lat więzienia. Sąd przyjął, że Krystyna W. była bezpośrednim świadkiem ukrycia zwłok Ilony. - Widziała moment wrzucenia ciała do studzienki i taki widok wpływa głęboko na psychikę człowieka i może zrodzić obawę, że w razie złożenia obciążających zeznań sprawca podejmie próbę zemsty. Drugi świadek też się tego bał - nie krył sąd. Dlatego wiarygodnie brzmiało tłumaczenie Krystyny W., że w takich okolicznościach możliwa jest decyzja, by nie ujawniać tego, co się widziało. Na własne oczy.

Sąd Okręgowy w Katowicach po poszlakowym procesie skazał Adama Ł. na 15 lat więzienia za zabójstwo byłej żony Alicji Cesarz. Zwłok kobiety nigdy nie odnaleziono. Sąd Apelacyjny w Katowicach w II instancji podwyższył wymiar kary do 25 lat i ten wyrok jest prawomocny.

Sąd Okręgowy w Krakowie skazał Adama Ł. na 25 lat więzienia za zabójstwo Ilony Miszczyńskiej. Sąd Apelacyjny w Krakowie prawomocny wyrok ma wydać 25 marca br. Z dotychczasowym orzeczeniem I instancji nie zgadza się prokuratura, która chce kary dożywocia dla Adama Ł. oraz obrońca oskarżonego, który wnosi o powtórzenie procesu. Także rodzice Ilony chcą zmiany wyroku, czyli tego, by Adam Ł. mógł starać się o warunkowe, przedterminowe zwolnienie po odbyciu co najmniej 24 lat więzienia za zabójstwo ich córki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska