Do procesu, który rozpocznie się jutro w bydgoskim sądzie, nie doszłoby, gdyby nie żmudna praca policyjnego tzw. Archiwum X.
To kryminalni z Komedny Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy przez ostatnich dwadzieścia lat prześwietlali wszystkie osoby, które mogły mieć kontakt z zamordowaną w 1994 roku Joanną S.
25 kwietnia 2014 roku został wezwany na przesłuchanie w charakterze świadka Sławomir G., dziś 48-letni mąż i ojciec. - To osoba z bliskiego otoczenia Joanny S. - krótko potwierdził prok. Adam Lis, śledczy Prokuraratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.
Przeanalizowano ponownie zeznania składane krótko po zabójstwie, do którego doszło 30 sierpnia 1994 roku w wieżowcu przy ulicy Żmudzkiej w Bydgoszczy. Śledczy dopatrzyli się nieścisłości w wyjaśnieniach przesłuchiwanego wtedy (również świadka) G. Wątpliwości dotyczyły między innymi "relacji i stopnia zażyłości z ofiarą" - wynika z prokuratorskich akt, które trafiły do sądu.
Sławomir G. (w 1994 roku mieszkał w tym samym wieżowcu) jeszcze przed rozpoczęciem przesłuchania przyznał się, że miał udział w śmierci dziewczyny, ale "pomniejszył swoją rolę" - czytamy w akcie oskarżenia.
Ciało Joanny S. w jej mieszkaniu znalazł narzeczony, Marcin K. Leżała w kałuży krwi. Biegli medycyny sądowej doliczyli się kilkunastu ran kłutych: w klatce piersiowej, na szyi i na rękach. G. przyznał policjantom, że w dniu śmierci S. był w jej mieszkaniu, ale rzekomo to ona sama "uderzyła się nożyczkami w okolice szyi".
Po złożeniu tych wyjaśnień Sławomir G. trafił do aresztu. I już po jego osadzeniu do prokuratury trafiły kolejne informacje w sprawie zabójstwa. Rzuciły nowe świadło na sprawę. Przekazał je Marcin W., były szef spółki Składywęgla.pl.
Co wspólnego ma W. - aresztowany w ub. roku na wniosek prokuratury okręgowej w sprawie wyłudzeń VAT-u z handlu importowanym węglem - z zagadkowym zabójstwem? W. latem ubiegłego roku przebywał w jednej celi aresztu ze Sławomirem G.
Ten wyjawił W. "jaka była prawda, a co powiedział w prokuraturze" (z aktu oskarżenia, przyp. red.). Sławomir G. mówił, że był w S. zakochany i że "to była wymarzona dziewczyna". Twierdził, iż spotkał Joannę 29 sierpnia na przystanku autobusowym. Chciał porozmawiać. Twierdził, że chodziło o sercową poradę. Następnego dnia przyszedł do niej z plecakiem, w którym miał narzędzie zbrodni - nożyczki. Czy zaplanował to zabójstwo? W. utrzymuje, iż G. odpowiedział mu: "Wierzyłem, że ona mnie jednak kocha". Twierdził, że rozważał też zabicie Marcina K.
Dowodami są więzienne grypsy Marcina W. i Sławomira G. Były szef Składówwęgla.pl jest tu świadkiem.
Inne jego zeznania trafiły już w ubiegłym roku do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prowadzącej śledztwo w sprawie afery taśmowej i podsłuchiwania polityków w stołecznych restauracjach.
Czytaj więcej:20 lat bez pamięci. Kto pomógł oskarżyć zabójcę?
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?