Słowo po niedzieli: Demokracja warta 15 zeta za godzinę

Od długiego czasu nie jestem w stanie przypomnieć sobie żadnego tygodnia bez jakichkolwiek protestów w naszym kraju. Co chwila gdzieś ktoś krzyczy, maszeruje, albo urządza demonstracje. Teraz już wiem dlaczego. To całkiem dochodowy biznes, zwłaszcza dla osób, które tymi protestami lub demonstracjami sterują z tylnego fotela.

Widzieliście zapewne w sieci filmik z nagraniem byłego lidera KOD – Mateusza Kijowskiego. Biedaczynka nie ma z czego żyć i trzeba było zbiórkę urządzać, żeby on i jego rodzina mogli sobie urządzić święta. Teraz za skromne ponad 30 tysięcy jakoś będą mogli kupić karpia i bochenek chleba, może nawet na kisiel wystarczy. Jeśli nie widzieliście tego filmiku, to nic straconego. Nie ma tam niczego interesującego poza jednym – tak zwani obrońcy demokracji potwierdzają na nim kolejny zresztą raz, że poważne sprawy ich nie interesują.

Te wszystkie protesty, te krzyki i lamenty są w mojej opinii dla kasy. Przez ponad rok taki Mateusz Kijowski przecież też miał rodzinę, były też po drodze święta, ale tak samo jak teraz, wtedy też nie pracował. Cud! Wtedy na święta nie trzeba mu było żadnej zrzutki robić, żadnych datków zbierać, przeżył chłopak. Jak? Cudem! Wszak w Święta nawet zwierzęta zaczynają mówić ludzkim głosem, to co za problem przeżyć z całą rodziną bez pieniędzy. Można! Tysiące polskich rodzin tak miało i pewnie jeszcze wiele wciąż tak ma. Zastanawiam się tylko, której z nich KOD-owcy zrobili zrzutkę na święta w wysokości ponad 30 tysięcy złotych? Znacie taką choć jedną rodzinę, której KOD-owcy pomogli oprócz rodziny Kijowskiego?

Okazuje się, że z protestów można żyć i to nieźle. Właśnie przypadek Kijowskiego doskonale to pokazuje. Mało kto sięgnął po takie wnioski. Ale… kiedy zaczął lamentować w zaprzyjaźnionych z nim mediach, jak to po odejściu z KOD pogorszyły mu się nagle warunki materialne i na dodatek nikt nie chce dać mu pracy, szybko posypały się oferty do zatrudnienia. Pan Kijowski jednak żadnej oferty nie przyjął. Oficjalnie nawet powiedział, że byle co go nie interesuje, ale wyłącznie takie oferty, dzięki którym będzie zarabiał godnie.

Będąc w KOD zarabiał godnie. Przypominam, że jako szef firmy MKM-Studio wystawił KOD-owi sześć faktur – za sześć miesięcy – na łączną kwotę ponad 91 tysięcy złotych. Żadnej usługi nie wykonał, o czym poinformowała na początku tego roku komisja rewizyjna stowarzyszenia KOD. Z prostej matematyki wynika, że miesięcznie były lider KOD zarabiał po ponad 15,5 tysiąca złotych nie wykonując żadnej pracy. Godnie? Moim zdaniem wystarczająco godnie.

Znam trochę informatyków zajmujących się bardzo różnymi działalnościami. Ale nie znam ani jednego, który zarabiałby po 10 tys. złotych miesięcznie wykonując podobne zlecenia co Kijowski. Zatem Kijowski musiał być mega super hiper specjalistą w tym co robi. I tu pojawia się kolejne pytanie. To co z jego dobrze prosperującą firmą? Przecież taki fachowiec powinien znaleźć zlecenia znacznie powyżej 15 tys. złotych miesięcznie, a jego firma pewnie wkrótce mogłaby stać się graczem giełdowym z niebotycznymi dochodami.

A tu masz ci los. Człowiek bezrobotny został. Na dodatek trzeba było zbiórkę na święta robić i to takiemu fachowcowi! Coś tu ewidentnie poszło nie tak. Bo albo z Kijowskiego był dupa nie fachowiec, albo był to zwykły cwaniak, który żerował na pieniądzach zdobywanych dzięki ciągłym powodom do manifestacji i demonstracji.

Ja osobiście przychylam się do drugiej teorii. Tym bardziej, że dokładnie wczoraj znalazłam na portalu ogłoszeniowym OLX ogłoszenie o następującej treści: „Usługa odpłatnego wzięcia udziału we wszelkiego rodzaju protestach lub marszach lub wiecach politycznych takich jak np.czarne marsze białe marsze miesięcznice protesty itp. Tylko pokojowe bez przesłanek do łamania prawa .ONR i młodzież weszpolska dziękujemy.Grupa może sie składać z około 30-50 osób w ròżnym wieku cena za protesto godzine od 15zł. Szczegòły tel. 601xxx”. No i tak myślę, że skoro jest podaż, to musi być i popyt. Tylko do tej pory wszelkie KOD-y i inne Nowoczesne Obywatele RP, tudzież inne jednostki, które pączkują niczym drożdże, zarzekały się, że nie ma płatnych demonstrantów. Ludzie tak z serca przychodzą marznąć, moknąć, kłaść się na ziemię i udawać rannego, pastować się na murzyna, po czym idą kopać w barierki i śpiewać „Mury” Kaczmarskiego.

Przynajmniej wiem, ile kosztuje tak zwana obrona demokracji. Z treści ogłoszenia wynika, że to zaledwie 15 zeta za protesto godzinę – na przykład w Częstochowie, skąd pochodzi ogłoszeniodawca. Z czego jeszcze zapewne organizator grupy pobiera swoją gażę. W jakiej wysokości ona jest? To już jego tajemnica handlowa. Ale biorąc pod uwagę liczbę tych manifestacji i demonstracji, dorobić na święta się da. Niektórym to i nawet na Sylwestra wystarczy, albo choć na ruskiego szampana.

Demokracja? Wolne sądy? Konstytucja? Olać to! Ważne, żeby hajs się zgadzał. Tylko, że jak tak patrzę na te wszystkie cyrki w różnych miejscach Polski i stek głupot wygadywanych w przestrzeni publicznej, to ja bym jednak nie zdecydowała się robić z siebie debila za 15 złotych za godzinę, minus gaża organizatora grupy i być może też podatek. I tak myślę, że zmniejszająca się stale liczba demonstrantów – nie mylić z liczbą demonstracji – jest efektem tak niskich stawek.

Kijowski raczej nie pójdzie już protestować. Gdyby chodził na takie protesty przez 10 godzin przez 30 dnu w miesiącu, zarobiłby tylko 2400 zł. Wcześniej za chodzenie na protesty co kilka dni lub tygodni, mógł inkasować po ponad 15,5 tys. miesięcznie, nie wykonując praktycznie żadnej pracy. Teraz to ma w sumie jeszcze lepiej, bo za nic nie robienie dostał ponad 30 tys. i to tylko na święta. W Sylwestra pewnie znów będzie siedział o pustym żołądku z całą rodziną. Może KOD-owcy chociaż mu jakiego szampana przyniosą. A niech ma chłopina. Niech jeszcze raz zaszaleje.

Zastanawiam się tylko nad jednym. Skoro demokracja została wyceniona – a raczej walka o nią – na max 15 złotych za godzinę, to kto za to płaci? I dlaczego politycy tak ochoczo pokazujący się na tych protestach pozwalają wykorzystywać ludzi do tak nędznie opłacanej roboty?

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)

Autor: Portal DzienDobryBiałystok.pl

Reklama

Słowo po niedzieli: Demokracja warta 15 zeta za godzinę - opinie czytelników

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Słowo po niedzieli: Demokracja warta 15 zeta za godzinę. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".


Ostatnie video - filmy na ddb24.pl




Reklama
Reklama
Reklama