Dawno temu oglądałam, znalazłam ostatnio w czeluściach dysku i postanowiłam się podzielić z okazji nowego roku, z tego co pamiętam to wspaniały film, który cynicznie można skwitować aforyzmem: przez żołądek do (burżujskiego) serca. Ale ja nie dbam o cynizm więc napiszę, że to film o porzucaniu wystawnego, ale pustego, zhierarchizowanego świata ku wolności. Guadagnino w najbardziej romantycznym wydaniu.
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.