W 1990 roku niejaki Tolabsho Sheikhov wybrał się do domu swoich przyjaciół, którzy mieszkali w górskiej wiosce. Kiedy mężczyzna przybył na miejsce dowiedział się, że mieszka z nimi półtoramiesięczny niedźwiadek. Według właścicieli jego mamę niedźwiedzicę zastrzelili myśliwi. Mały miał ranną łapę, a mieszkańcy wioski jak tylko go znaleźli postanowili się nim zaopiekować, a potem sprzedać. Tolabsho w jednej sekundzie poczuł do zwierzaka ogromną miłość i współczucie, więc zaoferował jego właścicielom torbę mąki i kozę, w zamian za niedźwiadka, a ci przystali na ofertę.
Później okazało się, że niedźwiedź zaopiekował się samicą. W tamtym czasie mężczyzna bardzo lubił oglądać w telewizji popularną meksykańską telenowelę o Marii, dlatego niedźwiedzica dostała imię po głównej bohaterce. ,,Karmiłem ją jak własne dziecko. Dawałem jej nawet mleko, żeby była silna i mądra. mówił Tolabsho. Rzeczywiście Maria stała się niezwykle inteligentna, słodka i przyjazna ludziom. Kiedy przechodnie nie zwracają na nią nawet uwagi, nie witają się, a nie daj Bóg patrzą spod byka mówię jej: ,,Maria! Chodź pokażemy im, jak się to robi i wtedy ona staje na dwie łapy, kłania się i wita przemykających pospiesznie ludzi, a wtedy ja im mówię: ,,Patrzcie i uczcie się od mojego niedźwiedzia. Staruszek i niedźwiedzica Maryja dawali występy
Wyszukiwanie odpowiedzi..
