Whiplash pozostaje jednym z rzadkich filmów o muzykach, w których bohaterem jest również sama muzyka. Fakt, opowiadając o dążeniu do wykonawczej perfekcji reżyser gubi gdzieś być może duszę, frajdę bezpretensjonalnego muzykowania, wolnego od kieratu liczenia taktów i pilnowania tempa. Ale za to oddaje hołd kunsztowi wykonawców i talentowi kompozytorów. Pokazuje, że jazz to nie przelewki. Sam film ma zresztą konstrukcję jazzowego numeru
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.