Kirk i jego załoga towarzyszy Spockowi na Vulcanie, podczas jego rekonwalescencji. W tym samym czasie, na Ziemi, klingońska dyplomacja próbuje doprowadzić do ukarania Kirka za jego zbrodnie przeciwko ich rasie na planecie Genesis. Ambasador Sarek - ojciec Spocka - występuje w obronie admirała i doprowadza do kompromisu: Kirk odpowie jedynie przed sądem federacyjnym za złamanie praw Federacji i Floty. Kirk wraca więc na Ziemię, jednakże zostaje skonfrontowany z przedziwną sytuacją. Nieznana obca sonda nadaje w kierunku planety dziwne sygnały - które okazują się być transmisją do specyficznego gatunku wielorybów, które wyginęły jeszcze w XXI wieku. Nie otrzymując odpowiedzi, sonda ściąga z planety wszelką energię, powodując w dodatku parowanie oceanów i powstawanie - blokującej słońce - chmury w atmosferze. Załoga Kirka obserwująca te wydarzenia z orbity okołoziemskiej wpada na szalony pomysł - podróży w czasie do XX wieku, aby sprowadzić ze sobą, wtedy jeszcze istniejące, zwierzęta...
Reżyserią, podobnie jak przy poprzedniej części, zajął się sam komandor Spock (Leonard Nimoy) ;) i w obu przypadkach został (i film i reżyser/aktor) nagrodzony czego nie mógł powiedzieć reżyser następnej części, którym był sam kapitan (William Shatner), który to został "nagrodzony" aż trzema antynagrodami (jako aktor, reżyser i sam film). Co do anty nagród (śmieszne Złote Maliny) nie przywiązuję do nich większej uwagi. Ważniejsze są nagrody, a ta "Gwiezdna wedrowka" zgarnęła ich trochę (i nagród i nominacji). Fajny i pomysłowy odcinek. Dzięki za udostępnienie !
Odpowiedz
anonim50(*.*.89.50) 2025-03-10 17:35:52+5
Dziekuje bardzo za wszystkie czesci gwiezdnej wedrowki
Odpowiedz
anonim6(*.*.180.6) 2025-03-13 11:10:29+2
Wiliam Shatner - tzw pseuda ikona amerykańskiego kina klasy D. Nie istotne, że wiekowy senior, ale napompowany i plastikowy spec od oper mydlanych i tandetnego kina. A więc i wszystko w temacie, że Star Trek z udziałem tego aktorzyny, to nieporozumienie i porażka. Oglądało się to w kinach, ale tylko wtedy, gdy obleciało się wszystkie kina dookoła, obejrzało fajniejsze filmy, i jak już nie było co oglądać, lub w kinach panował chwilowo zastój - to wtedy dopiero oglądało się tego całego Star Treka z braku laku. I podobnie rzecz miała się w telewizji. Jak stacje już nie nadawały niczego lepsze, to od biedy lukało się na te starocie Star Treka. Żenada to kino sci-fi. Dopiero późniejsze wersje robiły wrażenie. Ale te wcześniejsze, to porażka.
Odpowiedz
Wiliam Shatner - tzw pseuda ikona amerykańskiego kina klasy D. Nie istotne, że wiekowy senior, ale napompowany i plastikowy spec od oper mydlanych i tandetnego kina. A więc i wszystko w temacie, że Star Trek z udziałem tego aktorzyny, to nieporozumienie i porażka. Oglądało się to w kinach, ale tylko wtedy, gdy obleciało się wszystkie kina dookoła, obejrzało fajniejsze filmy, i jak już nie było co oglądać, lub w kinach panował chwilowo zastój - to wtedy dopiero oglądało się tego całego Star Treka z braku laku. I podobnie rzecz miała się w telewizji. Jak stacje już nie nadawały niczego lepsze, to od biedy lukało się na te starocie Star Treka. Żenada to kino sci-fi. Dopiero późniejsze wersje robiły wrażenie. Ale te wcześniejsze, to porażka.
Odpowiedz
Wyszukiwanie odpowiedzi..
