Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Najgroźniejszy szczyt

HAK
O Giewoncie zawsze krążyły legendy, niesamowite opowieści i historie: że żelazny krzyż ściąga pioruny, że giną tu ludzie, a okoliczności ich śmierci nie są wyjaśnione, ciała nie znalezione, i że tu więcej niż gdzie ...

O Giewoncie zawsze krążyły legendy, niesamowite opowieści i historie: że żelazny krzyż ściąga pioruny, że giną tu ludzie, a okoliczności ich śmierci nie są wyjaśnione, ciała nie znalezione, i że tu więcej niż gdzie indziej zdarza się wypadków, tragicznych, śmiertelnych, a góra co roku żąda ofiar. - Giewont jest najniebezpieczniejszym dla turystów szczytem w górach Polski, a może i świata. Gdyby jednak przestrzegali oni przepisów, liczba wypadków na Giewoncie zmniejszyłaby się o 70 procent - tak podsumował 100 lat wypraw na Giewont Józef Janczy, prezes Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w swym wykładzie pt. "Błękitny Krzyż na Giewoncie" wygłoszonym podczas sesji naukowej z okazji 100-lecia krzyża.

Pierwszymi ofiarami Giewontu byli juhasi pasący w górach owce i poszukiwacze skarbów. Jedną z pierwszych ofiar był największy zakopiański proboszcz: Józef Stolarczyk, który - według opisu Walerego Eliasza Radzikowskiego - zawisł na wysokości 5900 stóp i był przekonany, że to jego ostatnie chwile. Krzyczącemu i poranionemu księdzu z pomocą przyszli juhasi, którzy za pomocą lin z matni swego proboszcza wydobyli.

- W ciągu 100 lat w całych Tatrach zginęło 750 osób, na Giewoncie - aż 67. To bardzo dużo jak na jeden szczyt - wyjaśnia prezes Janczy. - Wśród ofiar przeważają mężczyźni. Śmierć poniosło tu ich 60: 44 spadło z wysokości, 7 zmarło na zawał, 5 - od pioruna, 3 popełniło samobójstwo, jeden zmarł z wychłodzenia. Przyczyną śmierci 7 kobiet, które na Giewoncie zginęły, był upadek z wysokości poza szlakiem turystycznym. Trzech ciał dotąd nie udało się odnaleźć (m.in. świeżo upieczonego radcy prawnego, który w sierpniu 1894 r. wyszedł na Giewont i mimo kilkunastu wypraw, ciała jego nie odnaleziono. A zagadka do dziś nie została wyjaśniona.). 9 osób rażonych zostało piorunem, w tym 5 śmertelnie, ale nie jest to zbyt wiele, zważywszy natężenie ruchu turystycznego oraz liczbę burz. Na 5048 wypraw ratunkowych aż 291 zostało zorganizowanych na Giewont. Najwięcej miało miejsce w roku 92: ratownicy 15 razy tutaj interweniowali, ale obyło się bez śmiertelnych wypadków. Największe natomiast śmiertelne żniwo Giewont zebrał w 37 r. - zginęło wtedy 5 turystów, w tym jeden zakopiańczyk, sprzedawca ciastek, który po szczycie chodził z tacą i częstował gości.

Najmłodszy turysta, po którego poszli ratownicy, miał 6 lat. Jego wuj wziął go na wyprawę na Giewont, a gdy zastała ich noc, zostawił zziębnięte i opadające z sił dziecko na półce w Żlebie Kirkora, i sam poszedł po pomoc. Następnego dnia ruszyli ratownicy, ale wuj nie bardzo wiedział, gdzie pozostawił malca. Cudem tylko go znaleziono: przysypanego śniegiem, bez oddechu, wyziębionego do 28 stopni C. Wszyscy myśleli, że dziecko nie żyje. Ktoś na szczęście zauważył, że płatki śniegu topnieją mu na buzi. Szybko przewieziono 6-latka do szpitala, gdzie po 2 dniach odzyskał przytomność, a po kilku wyszedł do domu. Najstarszy ratowany przez TOPR turysta miał 86 lat. Także w Żlebie Kirkora spadł z wysokości. Mimo poważnych urazów ciała mężczyzna doszedł do siebie.

- Giewont przyciągał turystów i zawsze będzie przyciągał - mówi Józef Janczy. - Od ponad 100 lat dla wielu ludzi, którzy przyjechali w góry, jest celem, ambicją - zdobyć ten szczyt. I to się przez tyle lat nie zmienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto