Hanna Dunowska nie żyje. Gwiazda programu "Czar par" nie miała lekkiego życia. Rozwody, bezrobocie, a później rak. "Straszny czas"

Hanna Dunowska zmarła 1 sierpnia 2019 roku. Aktorka miała 60 lat. Nie każdy wie, ale życie jej nie rozpieszczało. Dunowska mierzyła się z wieloma problemami, a mimo to się nie poddawała.

Hanna Dunowska zyskała popularność w latach 90. kiedy to u boku Krzysztofa Ibisza prowadziła program "Czar Par". Widzowie pokochali ją również za role w takich produkcjach, jak " 07 zgłoś się", "Psy" czy "Barwy szczęścia". Nie wszyscy zdają sobie sprawę, ale ta fantastyczna aktorka długo nie mogła znaleźć pracy w zawodzie. I to właśnie wtedy, kiedy mierzyła się z bezrobociem i była świeżo po rozwodzie dowiedziała się o tym, że ma raka piersi. Sama przyznawała, że był to dla niej bardzo trudny czas. 

Hanna DunowskaHanna Dunowska Fot. Elżbieta Kasperska/Fabryka Obrazu/East News

Hanna Dunowska przeszła dwa rozwody

Hanna Dunowska nie miała łatwego życia. Okazuje się też, że nie miała szczęścia w miłości i dwukrotnie była zamężna. Owocem jej pierwszego małżeństwa jest córka Joanna. Z drugim mężem - Pawłem Łuczycem-Wyhowskim - doczekała się natomiast syna Juliana. To właśnie niedługo po drugim rozwodzie aktorka dowiedziała się, że ma raka piersi. 

Pomyślałam, że może czas się wziąć za siebie. Taki był pierwszy impuls: chociaż się przebadam. Nie chodziłam do lekarzy prawie w ogóle. Nic mi nie dolegało, uważałam się za zdrową fizycznie osobę, natomiast nie zdawałam sobie sprawy, że psychicznie jest coraz zgorzej. I diagnoza: nowotwór piersi - powiedziała w rozmowie w rozmowie z Ewą Raczyńską.  

Rozwody i rak to niejedyne problemy z jakimi przyszło zmierzyć się Dunowskiej. Artystka przez klika lat cierpiała z powodu bezrobocia. W wywiadzie dla portalu Oh!me, którego udzieliła kilka lat temu nie kryła, że nie radziła sobie w tym trudnym dla niej czasie. 

W moim życiu pojawił się taki czas, kiedy wyciszyły się zupełnie wszystkie oferty zawodowe. Tak, jakbym wpadła w dziurę. Miałam tylko moje drugie małżeństwo, w którym zaczęły się trudne rzeczy dziać – dom, który właśnie budowaliśmy i dziecko w drodze - wyznała. 

Bezrobocie generowało kolejne problemy. Hanna Dunowska czuła się bowiem samotna i niespełniona. 

Doskwierała mi samotność, moje samopoczucie było coraz gorsze. Zaczęłam dzwonić do agencji, po różnych miejscach, gdzie tylko mogłam się przypomnieć. Owszem dostawałam propozycje wzięcia udziału w castingu. I oczywiście jeździłam wszędzie, gdzie się dało, jeździłam z Julkiem. Moja córka, która wtedy była nastolatką, pomagała mi. Ja szłam na casting, a ona chodziła z wózkiem. Było bardzo trudno, a do tego nic mi z tych castingów nie wychodziło.

Dunowska w rozmowie z Ewą Raczyńską przyznała się też, że w pewnym momencie problemy się skumulowały. 

Ta moja dziura zawodowa trwała pięć czy nawet sześć lat. Do tego doszły coraz większe pretensje mojego męża, większe poczucie niespełniania się w roli żony. Poza tym zaczynało we mnie kiełkować przekonanie, że nie daję mojemu synowi tyle, ile powinnam.  (...) Był to straszny okres, nie zarabiałam, nie miałam swoich pieniędzy, byłam zależna. 

Hanna Dunowska - kobieta siłaczka

Mimo że los dla Dunowskiej nie był łaskawy, aktorka nie poddawała się. Dzielnie walczyła z rakiem, a kiedy pokonała chorobę, zaczęła kształcić się w kierunku psychoterapii. Ostatecznie Hanna Dunowska ukończyła studium na kierunku psychoterapii w Instytucie Psychologii Procesu w Warszawie, a także studia podyplomowe na wydziale psychologii na Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej. 

Dzięki chorobie i temu, że z niej wyszłam, odkryłam siebie. Lata małżeństwa tak mnie strasznie pogubiły. Wreszcie nazwałam pewne rzeczy po imieniu. Zaczęłam odszukiwać w sobie co lubię, co mi daje radość. Ale zaakceptowałam też moje niefajne kawałki. (...) Już mnie mój krytyk wewnętrzny za niepowodzenia nie zakracze. Takie myślenie daje ogromną ulgę. Nie ma napięcia, nie chcę się już samobiczować - przyznała w wywiadzie dla magazynu "Zwierciadło". 

To jednak nie wszystko. Hanna Dunowska realizowała się także pomagając ofiarom przemocy w Centrum Praw Kobiet. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.