Oczywiście nikt nie ma szklanej kuli i nie wie, jak będzie wyglądała przyszłość, ale można prześledzić historyczne statystyki i nakreślić bazujący na nich możliwy do realizacji obraz. Generalnie pierwsza połowa tego roku była bardzo udana dla ryzykownych aktywów. Stopy zwrotu głównych indeksów nie różnią się aż tak bardzo między sobą i wynoszą mniej więcej 13–14 proc. dla S&P 500, technologicznego Nasdaq czy niemieckiego DAX. Nieco lepiej na tym tle wypada rynek polski, który błysnął siłą w II kwartale. Indeks WIG od początku roku zyskał bowiem około 16 proc. Różnica nie jest jednak na tyle istotna, by mówić o spektakularnej sile GPW. Z pewnością cieszyć może nowy historyczny rekord głównego polskiego indeksu, choć podobnie jak to miało miejsce przy poprzednim biciu rekordu w 2018 r., historycznymi maksimami (na razie) nie cieszyliśmy się za długo.

Największym wygranym pierwszego półrocza była ropa naftowa i powiązany z nią sektor energii ze złóż kopalnych. Cena baryłki ropy zyskała bowiem około 50 proc. i z nawiązką odrobiła już potężne straty z I półrocza zeszłego roku, kiedy na rynku terminowym cena ropy była nawet ujemna. Ropa to bardzo cykliczne aktywo, więc pierwsze półrocze stało pod znakiem optymizmu co do odbudowy gospodarek po covidowym załamaniu z zeszłego roku.

Niejako lustrzanym tego odbiciem było słabe zachowanie aktywów uważanych za defensywne, czyli w głównej mierze obligacji skarbowych oraz złota. Cena złota, mimo rajdu w kwietniu i maju, pierwsze półrocze zamyka stratą około 7 proc. Spadek ten pociągnął w dół ceny spółek wydobywających ten kruszec.

Ogólnie I półrocze stało pod znakiem przejawianego przez inwestorów apetytu na ryzyko. Dobrze zachowywała się większość segmentów rynku, choć ze zmiennym szczęściem w trakcie minionych sześciu miesięcy. Sygnalizowały to okresy lepszego zachowania segmentu typu value, ale także okresy przebudzenia spółek typu wzrostowego. Jeżeli prześledzimy historyczne statystyki indeksu S&P 500, to po tak udanym I półroczu druga połowa roku także w większości przypadków stała pod znakiem zwyżek. Jedynie w 7 z 27 podobnych okresów od 1928 r. indeks S&P 500 drugą połowę roku zamknął pod kreską.

Ciekawą statystyką jest informacja, że we wszystkich tych siedmiu negatywnych latach maksima ustanowione były w czerwcu lub sierpniu. Jeżeli więc momentum wzrostowe utrzyma się po lecie, to ten rok powinien być bardzo dobry dla posiadaczy akcji. Tak przynajmniej podpowiada historia. ¶