Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Konrad Bagiński
Konrad Bagiński
|

Patryk Jaki przekonuje, że Unia nam się nie opłaca. "Nie skłamali, ale prawdy nie powiedzieli"

957
Podziel się:

- Ważne jest to, byśmy mieli uczciwą dyskusję i uczciwe liczby – mówił Patryk Jaki, prezentując wraz dr. Krysiakiem z SGH dane dotyczące polskiej obecności w UE. Wynika z nich, że kompletnie nam się to uczestnictwo nie opłaca. Co na to eksperci?

Patryk Jaki przekonuje, że Unia nam się nie opłaca. "Nie skłamali, ale prawdy nie powiedzieli"
Patryk Jaki próbuje udowodnić, że członkostwo w UE zupełnie nam się nie opłaciło (PAP, Paweł Supernak)

Konferencja Jakiego miała dotyczyć prezentacji raportu o korzyściach (lub raczej ich braku) obecności w UE. Zamiast tego dostaliśmy pokaz kilku slajdów, z których wynika, że Polska w zasadzie dopłaca do członkostwa w Unii Europejskiej.

- Jest cała lista parametrów, których pod uwagę panowie nie wzięli. Zastanawiam się, czy my przypadkiem nie rozpoczynamy dyskusji z ludźmi, którzy uważają, że to Słońce kręci się wokół Ziemi. Trzeba to odkłamywać – mówi w rozmowie z money.pl Izabela Leszczyna, posłanka Koalicji Obywatelskiej, była sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów.

Na konferencji Jakiego po stronie korzyści pokazano bezpośrednie wpłaty do polskiego budżetu (593 mld zł), po stronie strat zapisano transfer zysków unijnych firm do krajów macierzystych (981 mld zł) oraz rzekomo negatywny dla Polski bilans handlowy z przewagą importu nad eksportem, co miało nam przynieść dodatkowe 147 mld zł strat. Łącznie – jak wyliczono – jesteśmy 535 mld zł na minusie.

Zobacz także: Raport Jakiego fałszywy? Miller: Księżycowe wyliczenia na zamówienie

Ze slajdów Jakiego wynika, że wyjdziemy na plus dopiero wtedy, gdy dostaniemy wynegocjowane (acz wstrzymane) 57 mld euro. Dobór danych do slajdów i wyliczeń (autorstwa profesora Szkoły Głównej Handlowej, dr. Zbigniewa Krysiaka) wywołał burzę. Wyliczenia firmuje jeszcze Tomasz Grosse z Uniwersytetu Warszawskiego, socjolog, politolog i historyk.

- Panowie nie skłamali, ale prawdy nie powiedzieli. De facto postawili tezę, że Unia dała nam pieniądze po to, by z czasem zabrać o wiele więcej – mówi w rozmowie z money.pl Marcin Tumanow, ekspert Business Centre Club.

Tymczasem transfer zysku zagranicznych firm poza Polskę nie jest czymś nadzwyczajnym. Ba, polskie firmy działające w Unii robią dokładnie to samo. Oczywiście na mniejszą skalę, bo gospodarczo daleko nam choćby do Niemiec.

Czy transfer zysków nas zubaża? Tak, ale w tabelkach dr. Krysiaka jest nieścisłość. Pieniądze wypracowane przez przedsiębiorstwo czy osobę prywatną są jej własnością i może z nimi zrobić, co chce – odłożyć na koncie, oddać na cele charytatywne albo zainwestować.

Takie same zasady trzeba stosować wobec np. niemieckich firm działających w Polsce, jak i Polaków pracujących w Niemczech – to, co wypracują, jest ich. Oczywiście dla Niemców byłoby lepiej, gdyby polscy pracownicy wydawali zarobione euro w Niemczech.

Dr Krysiak nie wspomina też o inwestycjach. Aby unijne firmy mogły wywozić z Polski walizki pełne pieniędzy, musiały najpierw przywieźć wagony gotówki. Inwestycje zagraniczne w latach 2004-2019 (dane Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu i PFR) wyniosły 660,4 miliarda złotych.

Ta sama agencja podaje, że na koniec 2019 roku inwestorzy zagraniczni wpakowali w akcje i obligacje polskich firm ponad 892 miliardy złotych.

Jaki mówi coś innego niż NBP i rządowa agencja

- Bardzo często słyszymy z ust polityków zachodnich, że Polska traktuje UE jak bankomat. To nie jest prawda. W Polsce nie pokazuje się całego kontekstu. A jest on taki, że fundusze były opłatą za dostęp do polskiego rynku – mówił Jaki na konferencji. Ta teza nieco kłóci się z faktem, że inne państwa (Norwegia czy Szwajcaria, które nie należą do Wspólnoty) płacą za dostęp do unijnego rynku, a nie odwrotnie.

Inni eksperci komentujący konferencję Jakiego w zasadzie nie muszą nawet podważać wyliczeń dr. Krysiaka. Podają tylko tytuły dwóch poważnych publikacji. Jedną z nich jest raport Narodowego Banku Polskiego, drugą analiza Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.

- Panowie zignorowali choćby raport NBP, który pokazuje wzrost gospodarczy i różne scenariusze rozwoju sytuacji, w tym ten bez naszej akcesji do UE. Wynika z nich, że dzięki samej obecności w UE dostawaliśmy rocznie środki o wartości 2 proc. naszego rocznego PKB – mówi w rozmowie z money.pl Izabela Leszczyna. Już samo to - według NBP - stanowiło potężny impuls do rozwoju.

Z kolei Polski Instytut Ekonomiczny przypomina, że według niektórych szacunków członkostwo w Unii sprawiło, że polska gospodarka notuje dzisiaj wyniki lepsze przynajmniej o jedną czwartą.

- Dokonując bilansu obecności w Unii Europejskiej, nie możemy zapominać też o harmonizacji prawa, usprawnieniu przepływów finansowych czy likwidacji wielu barier handlowych – mówił podczas prezentacji raportu Piotr Arak, dyrektor PIE.

Z kolei według raportu CASE, PKB Polski był w 2016 r. wyższy o mniej więcej 2 proc. w wyniku funkcjonowania jednolitego rynku w porównaniu do sytuacji, gdyby integracja w 2004 r. nie nastąpiła.

Dwa lata temu na podobną analizę zdecydował się też PIE. Według jego wyliczeń z 2019 roku mieliśmy już o 12 proc. wyższy PKB od tego, który udałoby się nam wypracować bez członkostwa w Unii. Piotr Arak przypomniał o tym we wtorek na Twitterze.

W odpowiedzi dr Sławomir Dudek z Forum Obywatelskiego Rozwoju zwrócił się do premiera Mateusza Morawieckiego: "proszę przeciąć ofensywę kłamstwa Patryka Jakiego i Janusza Kowalskiego, że tracimy na członkostwie w UE".

- Nie można brać pod uwagę tylko transferów od i do, trzeba uwzględnić fakt, że kapitał zagraniczny wchodzi w miejsce, które było puste. Bo polskiego kapitału po prostu nie było. Gdyby nie ten zagraniczny, nie byłoby miejsc pracy, inwestycji, dochodów budżetu, nie byłoby wzrostu PKB. Oprócz kapitału, zagraniczni inwestorzy przynoszą ze sobą innowacje, bo Polska jest mocna w innowacjach tylko w ustach polityków – mówi nam Izabela Leszczyna.

Nie wszystko się udało

Marcin Tumanow przypomina też, że w procesie integracji europejskiej Polska popełniła sporo błędów.

- Zręby systemu wydatkowania środków unijnych tworzyły się w roku 2002, wypłaty ruszyły w 2004. I w latach 2005-07 nic nie zrobiono z tym, by to polskie przedsiębiorstwa brały na swoje barki przebudowę kraju – mówi.

Tłumaczy, że ten zarzut dotyczy nie tylko PiS-u, rządzącego wtedy Polską. Sytuacji nie naprawiły też wszystkie kolejne rządy – w efekcie polskie firmy nie miały większych szans na budowanie autostrad, sieci ciepłowniczych czy kanalizacji. Nie pozwalało na to wadliwe prawo o zamówieniach publicznych.

- Panowie na koniec konferencji podkreślali, że nie są eurosceptykami, tylko myślą, jak coś ulepszyć. To jest słuszne myślenie, ale spóźnione o 3 perspektywy, czyli wieloletnie plany wydatkowania środków z UE – podkreśla Marcin Tumanow.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(957)
Megi
6 miesięcy temu
Unia to pralnia pieniędzy skorumpowani politycy. W Polsce chcą zlikwidować CBA po co żeby brać łapówki kraść ile się da.
Adam N 1973
3 lata temu
Według raportu CASE nasz PKB był w 2016 tylko o 2% wyższy niż gdybyśmy do Unii nie przystąpili??? I dopiero w 2019 według raportu PIE był wyższy o 12% dzięki członkostwu?? To znaczy nie tyle w latach 2004-2016 Unia nas "okradała" ile rząd PO-PSL nie potrafił naszej obecności w Unii wykorzystać
Kaz
3 lata temu
Totalne brednie. Jak można porównywać wypłatę Polaków w Niemczech którzy transferuja ja do Polski z wywozem E przez zagraniczne korporacje?! Zresztą ten bełkot można porównać do Owsiaka. To nic że kradnie ważne że coś tam kupi A reszta dla siebie. Jakie to majątkowe polaczkowe myślenie.
emerytka
3 lata temu
Dlaczego w Solidarnej Polsce mamy nie douczonych przedstawicieli prawa??? Wygodniej jest upartyjnic wymiar sprawiedliwosci i nie przestrzegać trójpodziału władzy. Wtedy politycy opcji rządzącej są bezkarni i mogą okradać budżet na różne sposoby.Unia Europejska wymaga od Polski przestrzegania praworządności.Jest to potrzebne dla Polaków ,aby rząd przestrzegał prawa. Rządzącym nie podoba się ,że muszą podporządkować się prawu unijnemu.Każdy polski sędzia jest również sędzią Unijnym. Oby nie udało się wyprowadzić Polski z Unii .rządzący obrzydzają nam Unię. Czy społeczeństwo wie ,że jest manipulowane informacjami TVP-info- kłamstwami na temat U.E. Oby społeczeństwo uwierzyło w szkodliwość rządzących dla Polski i przestało popierać opcje rządzącą.!!!
I tyle..
3 lata temu
PISZETA O ZYSKACH POLSKI . A CZY UNIA MA TYLKO STRATY .. JA WATPIE.. UPYCHA GORSZY TOWAR SWOJE ZYWNOSZCZOWY.. KONTROLUJE POLSKA GOSPODARKE. WYKORZYSTYWUJE POLSKE POLITYCZNIE. TAK .. NISZCZY POLSKA TOZSAMOSZCZ .. CO ZAJMNIE NAM WIELOKROTNIE DLUZEJ ABY ODBUDOWACZ...NIC ZAJELO JEJ ZNISZCZYCZ.. OTTO TYLKO PRAWDA...
...
Następna strona