Historia radzieckich fabryk maszyn rolniczych jest równie ciekawa co tajemnicza. Na terenie byłego ZSRR, samą produkcją ciągników zajmowało się 17 różnych zakładów, w każdym funkcjonowało zakładowe biuro konstrukcyjne, a produkty z poszczególnych zakładów potrafiły się kompletnie różnić od siebie. To jednak temat na zupełnie inną historię.

Od czerwonego "Władka" do poważnego 30 TK

Wracając do Władimirca (obecnie poprawniej byłoby napisać Agromaszu), o modelu 30TK, faktycznie można napisać, że na wschodzie produkcja trwa bez zmian. Choć to nie do końca prawa, bowiem obecnie produkowany następca T-25 (dokładniej T-30) jest jego wersją zmodernizowaną.

Moc i klasa ciągnika pozostały bez zmian, choć 30TK waży 2330 kg bez obciążników (T-25 ważył około 1900 kg zaś model T-30 nieco ponad dwie tony).

Silnik również pozostał bez większych zmian: dwucylindrowy, chłodzony powietrzem i olejem, o mocy 30 KM przy 2000 obr/min. W końcu, od początku rosyjski ciągnik był chwalony za niezwykłą oszczędność i pewność działania. Nie dziwi więc fakt, że postanowiono pozostać przy tym co dobre. Również skrzynia pozostała bez zmian (8x6).

A co się zmieniło? Po pierwsze dodano hydrauliczne wspomaganie kierownicy oraz zwiększono wydajność pompy hydrauliki siłowej, co z kolei przełożyło się na 1000 kg udźwigu tylnego podnośnika, oraz możliwość wyposażenia w dwusekcyjny rozdzielacz do współpracy z narzędziami oraz dodatkowy do sterowania ładowaczem czołowym. Do tego tylny WOM z jedną niezależną prędkością 540 oraz przedni napęd dołączany hydro-mechanicznie (taki jaki był już w T-25 i T-30).

Niby nic i na tle nowoczesnych ciągników tej mocy byłaby to dość egzotyczna propozycja, jednak gdyby taki ciągnik był u nas dostępny w cenie zbliżonej do tej, w jakiej można go kupić na terenie Federacji Rosyjskiej, mógłby spokojnie konkurować z produktami z Azji. Mowa o kwocie od 34 do 43 tys. zł (brutto!). U nas byłaby to zapewne cena netto. Niestety, raczej nie będzie.

Eksperymentalny ciągnik na metan? Na wschodzie to opcja dostępna od dawna

W zeszłym roku pisaliśmy o eksperymentalnym ciągniku Deutz zasilanym metanem. Okazuje się, że w ofercie Agromaszu "gaziaki" dostępne są od ręki jako zwykła opcja wyboru silnika. Przykładowo, większego brata modelu 30 TK, czyli 60 TK można mieć w aż trzech wersjach silnikowych: dwóch dieslach (silnik rosyjski i motor SISU) oraz jednym wariancie na metan.

Sercem tej ciekawszej wersji jest trzycylindrowy, chłodzony powietrzem silnik o zapłonie iskrowym, zasilany specjalnym gaźnikiem zaprojektowanym do pracy z metanem.

Moc maksymalna jest taka sama jak w obu wariantach na olej napędowy, czyli 60 KM. Za to masa wariantu na gaz, bez obciążników, jest większa o 350 kg! Wszystko za sprawą solidnych butli na metan.

Ponadto warianty zasilane gazem wcale nie są specjalnie droższe od modeli z silnikami diesla. W wariantach podstawowych są nawet tańsze np. model 85TK (ok. 48 tys. zł - gaz, ok 55 tys. zł diesel). O korzyściach płynących dla użytkownika (koszty paliwa) oraz środowiska (czyste spaliny bez specjalnego oczyszczania), chyba nie trzeba wspominać.

Pomijając kwestię toporności maszyn ze wschodu, stawiają one zachodnią „innowacyjność” w zakresie ochrony środowiska, ekonomii i prostoty rozwiązań pod dużym znakiem zapytania.