Powołując się na wypowiedzi wysokich rangą  ukraińskich urzędników, Reuters donosi o potężnych stratach gospodarczych, jakie na Ukrainie powoduje protest polskich przewoźników. Przez blokady na granicy, rząd Ukrainy zmuszony jest myśleć o korekcie w dół prognoz wzrostu gospodarczego - czytamy.

Spada import - rosną ceny

Jak twierdzi wiceminister gospodarki Ukrainy Taras Kaczka, wskutek zablokowania ukraińskich ciężarówek na przejściach granicznych z Polską, całkowity import Ukrainy spadnie w listopadzie o około jedną piątą. Minister przytoczył niepublikowane dane z których wynika, że ​​od 1 do 26 listopada Ukraina zaimportowała towary o wartości 3,8 miliarda dolarów, tymczasem w październiku import wynosił 5,2 miliarda dolarów.

Ukraińcy twierdzą, że spadek importu doprowadził już do wzrostu cen niektórych produktów. Znacząco spadła ponoć podaż mięsa i produktów mlecznych, a ich ceny skoczyły już o 5 proc. a według prognoz wzrosną o 10 proc. Jak się dowiadujemy, najbardziej podrożał skroplony gaz ziemny (LPG), z którego korzysta około 1 mln kierowców na Ukrainie. Jego cena wzrosły ostatnio o 30 proc.

Mniejszy eksport i produkcja

Kaczka powiedział również, że ukraiński eksport drogowymi "szlakami solidarności" przez UE w ciągu pierwszych 26 dni listopada wyniósł 465 milionów dolarów, w porównaniu do 614 mln dolarów w październiku. Kaczka zapewniał, że rząd stara się minimalizować szkody, ale uruchomienie alternatywnych szlaków eksportu, które przywrócą stabilność eksportu i importu nie jest łatwym zadaniem.

Federacja Pracodawców Ukrainy oszacowała z kolei, że bezpośrednie straty dla gospodarki wskutek protestu polskich przewoźników wynoszą około 400 mln euro (437 mln dolarów).

Reuters przekonuje, że straty ponoszą także europejskie firmy, które zainwestowały na Ukrainie. Za przykład podaje ukraiński zakład niemieckiej firmy "Kromberg i Schubert", która produkuje kable i wiązki elektryczne dla europejskich producentów samochodów. Jej przedstawiciele skarzą się na opóźnienia w dostawach i wzrost kosztów logistyki.

Niełatwo o kompromis

Reuters zauważa, że szans na szybkie zakończenie protestów polskich przewoźników nie widać. Po pierwsze dlatego, że po niedawnych wyborach Polska jest teraz w okresie "przekazania władzy". Po drugie dlatego, że kluczowy postulat protestujących truckerów w Polsce dotyczy przywrócenia zezwoleń i limitów dla przewoźników ukraińskich, o czym strona ukraińska rozmawiać nie zamierza. Według zagranicznych komentatorów obie strony tego konfliktu maja swoje racje i mocne argumenty na ich poparcie, więc o kompromis będzie niełatwo.