Ponad 4-godzinne rozmowy między protestującymi polskimi przewoźnikami, polskimi władzami a przedstawicielami ukraińskiego Ministerstwa Odbudowy nie przyniosły wczoraj kompromisu - donosi Radio Lublin. W efekcie nasi przewoźnicy zagrozili zablokowaniem kolejnego przejścia granicznego - w Medyce.

Postulaty polskich transportowców kierowane są w części do polskich władz - by doprowadziły do zmiany przepisów narzuconych przez UE po rozpoczęciu wojny na Ukrainie, zaś w części do władz ukraińskich. Te ostatnie dotyczą  zmian w organizacji ruchu tranzytowego i dostępu do ukraińskich systemów informatycznych, służących do monitorowania przewozów międzynarodowych.

Bez kompromisu

W skrócie chodzi o możliwość wcześniejszego rejestrowania wyjazdów do Polski w ukraińskim systemie, bo dziś polscy kierowcy muszą czekać na powrót do kraju nawet po kilkanaście dni. Protestujący domagają się również wydzielenia osobnych pasów i ułatwień w przejazdach pustych ciężarówek.

Jak podaje Radio Lublin, wojewoda lubelski zaproponował wczoraj podczas negocjacji kompromisowe rozwiązanie tych problemów, ale Ukraińcy nie przystali jeszcze na nie. Mają rozważyć polskie propozycje. Polscy przewoźnicy nie czekając na odpowiedź (albo by przyspieszyć decyzję) podjęli decyzję, by zaostrzyć trwający protest, a od poniedziałku rozszerzyć go i zablokować również przejście graniczne w Medyce.

Blokady trwają

Obecnie przewoźnicy protestują na przejściach w Dorohusku, Hrebennem i Korczowej. Przepuszczają 3 ukraińskie tiry na godzinę. Blokady nie obejmują ciężarówek z pomocą humanitarną i wojskową, transportów z artykułami łatwo psującymi się, oraz autokarów i aut osobowych.

Od polskiego rządu i UE polscy przewoźnicy domagają się przywrócenia systemu zezwoleń dla przewoźników z Ukrainy, zakazu rejestracji ukraińskich firm przewozowych w Polsce, osobnych kolejek dla tirów z unijnymi tablicami.