ACTA 2 przegłosowana. Koniec internetu, jaki znamy?
Parlament Europejski przyjął dyrektywę o ochronie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym, przez przeciwników określaną jako „ACTA 2”. Czy to czas, żeby spieszyć się oglądać memy, bo szybko znikną?
To czarny dzień dla wolności w internecie – tak wynik głosowania skomentowała Julia Redo, eurodeputowana z ramienia Partii Piratów. Posłanka dodała, że Parlament Europejski nie chciał nawet rozpatrywać proponowanych poprawek, które miały złagodzić drakońskie przepisy.
Dyrektywa o ochronie praw autorskich na jednolitym rynku cryfrowym powstała, żeby chronić interesy twórców, którzy często nie dostają żadnego wynagrodzenia, mimo wykorzystywania w internecie ich dzieł. Zapisy, które mają zapewnić im przychody, budzą jednak wiele kontrowersji.
ACTA 2.0 przyjęta przez Parlament Europejski
Protestowane są głównie dwa punkty dyrektywy. Artykuł 11, zwany podatkiem od linków, zakłada konieczność wykupywania przez agregatory licencji na pokazywanie tytułów, zdjęć i fragmentów artykułów, do których publikowany jest odnośnik. Google pokazał, jak niedorzecznie wyglądałyby wyniki wyszukiwania pokazywane zgodnie z „ACTA 2.0”.
Kontrowersje budzi także Artykuł 13, mówiący o nałożeniu na serwisy pełnej odpowiedzialności za wszystkie treści, które zostaną na nich opublikowane przez użytkowników. YouTube straszył, że w związku z tym będzie musiał na wszelki wypadek usunąć filmiki z Europy – nikt nie będzie w stanie sprawdzić, czy przypadkiem nie padają słowa, które zostały gdzieś na świecie użyte w utworze i są chronione prawem autorskim. Ofiarą tego zapisu padną także memy – żeby można było przerabiać grafikę, trzeba będzie posiadać do tego odpowiednią licencję, a z tym jak do tej pory było zdecydowanie na bakier.
Dyrektywa musi być jeszcze przyjęta przez poszczególne kraje członkowskie. W ich gestii będzie przygotowanie szczegółowych przepisów obowiązujących lokalnie.