Jan Englert, Beata Ścibakówna, Viva! 6/2022
Fot. Robert Wolański
NIEZWYKŁE HISTORIE

Tej miłości nikt nie dawał szans. Beata Ścibakówna i Jan Englert są małżeństwem prawie 30 lat! 

„Na początku nic nie zapowiadało, że będziemy razem”

Olga Figaszewska 28 kwietnia 2023 14:01
Jan Englert, Beata Ścibakówna, Viva! 6/2022
Fot. Robert Wolański

Tworzą jedną z najpiękniejszych par w polskim show-biznesie. Szczęśliwi, zgodni... Jan Englert i Beata Ścibakówna są doskonałym przykładem na to, że o prawdziwą miłość trzeba walczyć do końca. Początkowo ich relacja wywołała ogromne poruszenie. Aktor był wówczas rektorem Akademii Teatralnej, a jego przyszła żona studentką. W dodatku dzieliło ich 25 lat...

Nikt nie dawał szans temu uczuciu. Oni jednak udowodnili, że niesłusznie. Wspólnie doczekali się córki, która poszła w ich ślady. Co Beata Ścibakówna i Jan Englert mówili o małżeństwie i miłości? 

Artykuł aktualizowany 28.04.2024 r.

Beata Ścibakówna i Jan Englert: jak wyglądał początek ich relacji 

Odkąd się poznali, są nierozłączni. Niewielu dawało wiarę w to, że tych dwoje stworzy szczęśliwe i kochające się małżeństwo. Beata Ścibakówna i Jan Englert z każdym rokiem udowadniają im, jak bardzo się mylili. Uczucie między nimi zrodziło się nagle. Wcześniej nic tego nie zwiastowało. Jak wspomina początki Jan Englert? „Jesteśmy małżeństwem od niemal 25 lat, a parą ponad 27. Na początku nic nie zapowiadało, że będziemy razem. Przez trzy lata uczyłem Beatę na uczelni i nie było pioruna z jasnego nieba. Przypadek sprawił, że pojechaliśmy razem do Australii zagrać Pana Tadeusza. I tak się potoczyło”, mówił aktor w wywiadzie dla Pani w 2019 roku.

Jak wspomniał, wszystko zaczęło się w trakcie wyjazdu studentów do Australii, gdzie wystawiano spektakl „Pan Tadeusz”. Cała grupa wypoczywała nad oceanem. Beata Ścibakówna weszła do wody i jak relacjonował potem rektor warszawskiej Akademii Teatralnej, w pewnym momencie sytuacja stała się niebezpieczna. „Namówiłem ją, żeby skakała ze mną przez fale i nagle wpadliśmy w dół bez dna. Beata zaimponowała mi swoim opanowaniem. Cały czas, bez histerii, powtarzała: panie profesorze, niech pan mnie nie puszcza. I wtedy przyjrzałem się jej uważniej, bo przedtem miałem do czynienia z kobietami raczej impulsywnymi”, mówił. Dopiero po powrocie do Polski coraz częściej zaczął zwracać uwagę na piękną studentkę, a ona odwzajemniła to zainteresowanie.

Beata Ścibakówna i Jan Englert: historia miłości 

Pewnego razu profesor zaprosił Beatę Ścibakównę do eleganckiej kawiarni, ponieważ chciał uniknąć podejrzeń czy plotek. Aktorka była zaraz po obronie pracy magisterskiej. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Po latach Jan Englert wyznał, ze nigdy nie myślał o tym, że Beata Ścibakówna zainteresuje go jako kobieta. Tymczasem nie potrafił zapanować nad swoimi emocjami, uczucie było silniejsze. Aktorka zaskoczyła go swoim spokojem, dojrzałością, imponowała mu. U jej boku znalazł szczęście. 

Otóż ja twierdzę, że udane związki są wtedy, gdy partnerzy są na podobnym etapie rozwoju psychicznego i fizycznego, niezależnie od wieku. A ja pochodzę z rodziny, która późno dojrzewa. Uważam więc, że dopiero między czterdziestką a pięćdziesiątką zaniechałem tej gonitwy, poszukiwania niezwykłych wrażeń, miotania się. Beata mnie zaskoczyła niezwykłym spokojem”, mówił Jan Englert w rozmowie z Krystyną Pytlakowską w 2007 roku.

Kiedy między uznanym aktorem i studentką narodziło się uczucie, ich związek był dla otoczenia skandalem. Sami zainteresowani tak tego nie postrzegali. Beata Ścibakówna obawiała się jednak oskarżeń o to, że chce wykorzystać popularność partnera. Do tego dochodziła 25-letnia różnica wieku. Młoda aktorka spodziewała się, że reakcję rodziny nie będą zadowalające. 

Beata Ścibakówna i Jan Englert w VIVIE! 2022roku

Jan Englert, Beata Ścibakówna, Viva! 6/2022
Fot. Robert Wolański

Beata Ścibakówna i Jan Englert w 2007 roku:

Jan Englert, Beata Ścibakówna, 2007
Fot. Kurnikowski/AKPA

Jan Englert i Beata Ścibakówna: związek długo dojrzewający 

Nic nie mogło stanąć na drodze do ich szczęścia. Beata Ścibakówna wspominała potem: „Zachłysnęłam się tym, że wielki Jan Englert wybrał dziewczynę z prowincjonalnego miasteczka. I nie myślałam, co z tego wyniknie. Poszłam za nim jak w dym”. Będąc studentką, nie myślała o tym związku, jak o przygodzie czy romansie, po prostu się zakochała i cieszyła się, że mogła tego doświadczyć, mimo że wszyscy ostrzegali ją przed cieszącym się zainteresowaniem płci pięknej aktorem. Do Jana Englerta wzdychało wiele kobiet. „Kobiety mnie stworzyły. Zawsze byłem babski król, bo lepiej dogadywałem się z płcią piękną. Nawet w szkole mnie tak nazywali”, cytuje słowa Jana Englerta dziennik Fakt. Aktor miał też na koncie jedno małżeństwo. Wcześniej był żonaty z Barbarą Sołtysik, z którą doczekał się trójki pociech.

Długo dojrzewaliśmy do związku, ale w końcu zaczęliśmy nowe życie, stworzyliśmy dom. A nasze uczucie rodziło się, umacniało i stało się silnym związkiem”, mówiła Beata Ścibakówna w rozmowie z Pani w 2019 roku. Zakochanych połączyła miłość do teatru, która jest stałym elementem ich małżeństwa. Mówią wprost, że nie oddzielają życia prywatnego od pracy i często rozmawiają w domu o rolach czy teatrze.

Beata Ścibakówna i Jan Englert w sesji VIVY!, 2007 rok: 

Beata Ścibakówna i Jan Englert, Viva! maj 2007
Fot. Jacek Poremba

Beata Ścibakówna i Jan Englert: co dziś mówią o swoim uczuciu?

W jednym z wywiadów Beata Ścibakówna wyznała, co najbardziej ceni w ukochanym. „Mądrość wieku dojrzałego zdecydowanie bardziej mnie pociąga niż niestałość młodości. Janek wie, czego chce. Czas wahań ma za sobą. Po męsku podejmuje decyzje. A poza tym wydaje mi się młodszy od wielu moich kolegów. Wiem, że mogę na niego liczyć. Każde z nas ciężko pracuje. Gdy jest się spełnionym prywatnie i zawodowo, wszystkie problemy rozwiązuje się łatwiej”, mówiła. 

Beata Ścibakówna i Jan Englert stanęli na ślubnym kobiercu w 1995 roku. To był jeden z najważniejszych dni w ich życiu. Aktorka nie przyjęła nazwiska męża, ponieważ zależało jej na tym, by budować swoją pozycję samodzielnie. Nigdy nie chciała ścigać się z legendą cenionego artysty. „Nie podpierałam się jego nazwiskiem, a on nigdy niczego specjalnie dla mnie nie wyreżyserował. Chciałam iść od początku swoją drogą i to się udaje”, zaznaczała.

Beata Ścibakówna i Jan Englert w dniu ślubu: 

W 2000 roku powitali na świecie córkę, Helenę. Dziecko jest najważniejszym spoiwem ich związku. Teraz czują także ogromną dumę, ponieważ ich 24-letnia pociecha poszła w ich ślady. Szkoli swój aktorski warsztat i odnosi pierwsze sukcesy. 

W marcu 2023 r., szczęśliwe małżeństwo udzieliło wywiadu dla naszej redakcji. Opowiedzieli w nim o swojej córce oraz o szczegółach zdrowego małżeństwa: „Wtedy, jak i teraz dałem się Beacie namówić na wywiad. Nasza relacja jest dowodem na upływ czasu. Byłem profesorem, robię za asystenta. Niewątpliwie zmieniło się masę rzeczy. Jak zaczynaliśmy, relacja między nami była relacją – nie tylko z racji wieku czy mojego stanowiska, ale wszystkiego – kompletnie inną niż w tej chwili. Jeżeli po drodze nie było katastrofy totalnej, to znaczy, że nad wszystkim panowaliśmy. Jak to się działo? Po co to analizować? Jesteśmy razem 30 lat! Było tyle etapów, tyle różnych momentów, szczególnie w dojrzewającej kobiecie i przejrzewającym mężczyźnie, czyli lekko nadgniłym jabłku, które szpaki przez te lata podziobały. Najważniejsze dziś, że jesteśmy obydwoje jadalni. Nieważne, czy jakiś robak w środku siedzi, czy nie. Dopóki jestem jadalny, w porządku. Jak zacznę być niejadalny, diabli wiedzą, co się wydarzy…", mówił Jan Englert.

„(...) Nasze uczucie zmieniało się z nami. Motyle w brzuchu przerodziły się w przyjaźń. Dzisiaj, idąc na spacer, nadal trzymamy się za ręce. Jesteśmy dla siebie bardziej czuli niż kiedyś. Bardziej opiekuńczy, troskliwi, to jest dobra baza, żeby trwać!", dodała aktorka.

W tym samym wywiadzie nie zabrakło ciepłych słów na temat córki, Heleny która ma już 24 lata: „Nie interesowało nas, czy urodzi się chłopiec, czy dziewczynka. Wybraliśmy tylko imiona. Po narodzinach Helenki byliśmy szczęśliwi. Mąż bardzo mi pomagał. Gdy cokolwiek działo się w nocy, wstawał do córki. Helenka była moim pierwszym dzieckiem. Fantastycznie uspokajał moje niepokoje. We wszystkim, co dotyczyło naszego dziecka, miałam do niego totalne zaufanie. Wtedy odkryłam męża na nowo"- wspomina aktorka.

Beata Ścibakówna i Jan Englert powiedzieli również, że podczas pandemii nadrobili zaległości serialowe. Mieli także więcej czasu dla siebie. Aktorka w wywiadach podkreśla, że jest normalną żoną. „Jestem żoną normalną, ale nie idealną. W kuchni słabo sobie radzę, rzadko gotuję. Jak twierdzi moja córka, nie mam genu gotowania. (śmiech) Nie wiem, jak to możliwe, że podczas lockdownu nie umarliśmy z głodu. Ale poza tym jestem typową matką Polką. Nudy!”, zwierzała się w rozmowie z Anną Zaleską.

Beata Ścibakówna i Jan Englert z córeczką, Heleną 

Beata Ścibakówna, Helena Englert, Jan Englert, Viva! 2002

Beata Ścibakówna i Helena Englert w VIVIE!, 2022 rok:

Jan Englert, Beata Ścibakówna, Viva! 6/2022
Fot. Robert Wolański

Beata Ścibakówna i Jan Englert stworzyli związek, który opiera się na tradycyjnych zasadach. „Oboje mamy mocne charaktery. Jesteśmy zodiakalnymi Bykami, on majowy, ja kwietniowa. […] On nie przejmuje się sprawami materialnymi, ale na szczęście pieniądze się go trzymają. Jest dość rozrzutny, lubi robić zakupy i uszczęśliwiać innych prezentami”, zdradziła Beata Ścibakówna magazynowi Pani w 2019 roku. Zakochani mają także określony podział ról! Niektóre rzeczy się zmieniły. „W skrócie z moją żoną sytuacja przedstawia się tak: byłem profesorem, teraz robię za asystenta. Mam w niej dyrektora – trochę z racji rozłożenia sił w związku, a trochę z lenistwa – i często oddaję jej pole do działania”, wyznał aktor w jednym z wywiadów.

Małżonkowie często uprawiają sztukę kompromisu, rozumieją się, wspierają. Są po prostu jednością. „Każda para to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Sposób funkcjonowania z biegiem czasu się zmienia”, wspominał Jan Englert. Beata Ścibakówna nie ukrywa, że małżeństwo to trudna sztuka, nad którą należy ciągle pracować, pielęgnować i rozwijać. Wraz z mężem miewali lepsze i gorsze momenty, ale zawsze udawało im się pokonywać na swojej drodze wszelkie przeszkody.

Wiadomo, że życie małżeńskie nie jest usłane różami, chyba że różami z kolcami. My też mieliśmy okresy lepsze i gorsze, przez 25 lat to nieuniknione. Być może nasze małżeństwo ma się dobrze, bo pracujemy razem, mamy wspólne pasje? My właściwie cały czas jesteśmy we dwoje. I w teatrze, i w domu, i na wakacjach. Mamy wspólne zainteresowania i mnóstwo tematów do rozmów”, wyznała Beata Ścibakówna na łamach Urody Życia w 2020 roku. A Jan Englert w rozmowie z Dzień Dobry TVN podkreślał: „Udane partnerstwo to jest równowaga między braniem, a dawaniem”. 

Zakochanym życzymy wszystkiego dobrego, przede wszystkim dużo miłości.  

Uroda Życia 10/2020, Fakt.pl, VIVA!, Dzień Dobry TVN, Pani

Jan Englert i Beata Ścibakówna VIVA!, 2022 rok:

Jan Englert, Beata Ścibakówna, Viva! 6/2022
Fot. Robert Wolański

[Ostatnia publikacja na Viva Historie: 03.05.2024 rok]

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Spędziliśmy dzień z Małgorzatą Rozenek-Majdan! Tak mieszka, tak pracuje...

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MARYLA RODOWICZ o poczuciu zawodowego niedocenienia, związkach – tych „gorszych, lepszych, bardziej udanych” i swoim azylu. KAROLINA GILON I MATEUSZ ŚWIERCZYŃSKI: ona pojechała do pracy na planie telewizyjnego show, on miał przeżyć przygodę życia jako uczestnik programu… MAREK TORZEWSKI mówi: „W miłości, która niejedno ma imię, są dwa kolory. Albo biel, albo czerń. A ja mam tę biel, a to wielkie szczęście…”.