top of page

GRUZJA W ZIMIE - CIEKAWE MIEJSCA I INFORMACJE PRAKTYCZNE

Czas podróży

Do Gruzji wybraliśmy się tuż przed Nowym Rokiem, w grudniu 2018. Najpowszechniejszą metodą transportu z Polski jest lot linią Wizzair na trasie Katowice/Warszawa - Kutaisi, nie było inaczej w naszym przypadku. Chcieliśmy zobaczyć jak wygląda cała okolica, a szczególnie góry Kaukazu w zimowej aranżacji. Licząc na pozasezonowy czas podróży lekko się pomyliliśmy. Okolice naszego Nowego Roku to u Gruzinów okres przedświąteczny, podobnie jak dla licznie odwiedzających ich Rosjan. Z tego względu ceny noclegów raczej do najtańszych nie należą. W narciarskich kurortach jest tłocznie.


Kazbegi

Na zdjęciu jedna z najbardziej znanych Gruzińskich baz górskich - Kazbegi (Stepancminda). Na horyzoncie pięciotysięcznik Kazbek, a nieco przed nim klasztor Cminda Sameba, pod nim zaś miejscowość Gergeti.

Trasa

Podczas tygodniowego pobytu w Gruzji przemierzyliśmy trasę obejmującą następujące miejsca:

Lotnisko Kutaisi - Tbilisi - Sighnaghi - Kazbegi - Borjomi - Kutaisi - Lotnisko Kutaisi

Gruzja - trasa

Pogoda w trakcie naszej podróży

Na przełomie grudnia i stycznia pogoda w Gruzji była dość zróżnicowana. Na obszarze środkowej Gruzji między Kutaisi - Tbilisi - Sighnaghi temperatury w okolicach -5 do +10 °C, bez śniegu. Uwagę należy zwrócić na częsty wiatr, który sprawią, że temperatura odczuwalna była niższa niż w rzeczywistości. Takie uczucie mieliśmy np. spacerując po uliczkach starego miasta w Tbilisi. Na niebie dominowało z reguły słońce. Deszczu nie doświadczyliśmy.


W górach (Kazbegi) śniegu sporo, przy drogach zaspy na około 1.5 m. Temperatura około -10 °C, ale odczuwaliśmy to lepiej niż -2 w Tbilisi. Z reguły słonecznie i bardzo przejrzyście, wszystkie okoliczne szczyty w pełni widoczne. Na wypłaszczeniu przy klasztorze Cminda Sameba porywisty wiatr, pozostając chwilę w bezruchu bardzo szybko się wyziębialiśmy. Termos z herbata i wstawką na pewno pomoże. Droga między kurortem Gudauri a Kazbegi może być okresowo zamknięta. Informacji można zasięgnąć od obsługi w noclegach lub biurach wycieczek.


Kalesony, kilka warstw na torsie oraz okrycie szyj i głowy na pewno się przyda. Buty górskie przydały się tylko w wyższych górach.

Ekipa i Kazbek

Ekipa na około 2200 m n.p.m. podziwiająca Kazbek. Widoczność doskonała. Uczucie chłodu potęgował porywisty wiatr.

Miejsca

Tbilisi - Miasto oblegane jest niezależnie od pory roku. W styczniu w dzień temperatura jest dodatnia lub na granicy 0, jednak często wieje i dobra odzież na pewnie pomoże. Śniegu nie ma. W zimie miasto jest bardzo dobrą bazą, z której można wybierać się na wycieczki jednodniowe do wielu miejsc jak np. Kachetia, Wardzia, Gruzińska droga wojenna, Mtskheta. Oferta jest bogata nawet w zimie. Dobrze dokarmiać się w budkach z rożnego typu pieczonymi chlebami z wstawka. Mój ulubiony to ciastko z kurczakiem, a Oli z ziemniakiem. Do największych atrakcji Tbilisi możemy zaliczyć, spacer po starym mieście, wzgórze nad starym miastem oraz łaźnie siarkowe.

Stare miasto w Tbilisi

Łaźnie siarkowe w Tbilisi

Z racji niskiej temperatury oraz długich wieczorów postanowiliśmy wybrać się do tej osławionej atrakcji. Tradycyjne gruzińskie łaźnie zwane baniami to rozrywka nie tylko dla turystów, ale również dla lokalsów. Zabawa polega na tym, iż w łaźniach możemy pokąpać się z leczniczych siarkowych wodach. Dodatkowo, oferowane są usługi odnowy biologicznej w gruzińskim wydaniu. Do tego całość odbywa się w bardzo tradycyjnych, pamiętających odległe czasy budynkach/łaźniach. Z poziomu ulicy łaźnie jawią się jako ceglane kopuły nad strumykiem obok starej części miasta. Do wyboru mamy kilka opcji od łaźni publicznej po prywatne pokoje. Opcja łaźni publicznej niestety szybko odpadła, gdyż chcieliśmy ten czas spędzić razem, ale łaźnie są tylko dla panów lub tylko dla pań. A szkoda, bo pozwoliłoby to nam zaoszczędzić fundusze i doświadczyć tej rozrywki wraz z rzeszą tubylców. Opcja prywatnego pokoju to już większy wydatek. Generalnie sprawę ujmując cena pokoju dla 2 osób za godzinę oscyluje w graniach 50-70 GEL, zależnie od rozmiaru i standardu. Warto wspomnieć, że zarezerwowaliśmy komnatę około południa i była to jedyna wolna opcja z wejściem do środka na godzinę wieczorną. Przed czasem zjawiliśmy się w poczekalni i z wielkim podnieceniem oczekiwaliśmy wejścia do środa. Należy się wyposażyć w ręczniki, klapki oraz przyda się też spora butelka wody. Nasz pokój składał się z 2 pomieszczeń. W pierwszym była toaleta, stolik z 2 krzesłami i umywalka. Drugie pomieszczenie to wmurowana wielka wanna wypełniona parującą siarkową wodą, kamienne łoże do masażu oraz prysznic. Od razu zaznaczę, że godzina to dość sporo czasu na zabawę. Woda jest dość ciepła i wytrzymać w niej dłużej niż 10 minut jest trudno i trzeba ratować się coraz częstszymi zimnymi prysznicami. W karcie pozostałych atrakcji, można odnaleźć masaże oraz tradycyjne peelingi. Zachęceni dobrymi opiniami w internecie daliśmy się skusić na peeling połączony z mydlanym masażem w cenie 20 GEL za osobę. Owa opcja to około 15 minut w trakcie, których jesteśmy szorowani, następnie namydlani a na końcu masowani. O ile w przypadku Oli, okazało się to całkiem miłym doświadczeniem o tyle dla mnie ta atrakcja pokazała, że Gruzji sporo jeszcze brakuje do powszechnie znanych standardów w tym zakresie. Obsługiwany przez Gruzina o twarzy mówiącej "zrobię swoje i spie*dalam". Tak też zostałem potraktowany. Mój peeling trwał nieco ponad 5 minut po czym gość zgarnął kasę i po małej wymianie zdań wyrażających moje niezadowolenie oddalił się, aby pewnie odbębnić kolejną fuszerkę. Wygrzani w gorącej siarkowej wodzie resztę wieczoru czuliśmy się dobrze i zrelaksowani.

Łaźnia siarkowa w Tbilisi

Ola próbuje się zanurzyć w gorącej wodzie. Na prawo łoże do masowania.

Sighnaghi - Miasteczko mimo, że niewielkie to szlachetne. Odbudowane I przygotowane dla leniwych szwędaczy. Największą jego zaletą jest położenie na zboczu gory. Z wielu punktów I tarasów widokowych można podziwiać widok na leżące po drugiej stronie doliny pasmo Kaukazu. Przy dobrej pogodzie, gory błyszczą w słońcu. Ludzie zaglądają tu z wycieczkami, a wieczorem można cieszyć się spokojem. W miasteczku został tez wybudowany tajemniczy mur. Zamiast opasać miasto, wije się on wokół łąki na sąsiednim wzgórzu. Całość można eksplorować. Ze względu na odbudowę, miasteczko stało się celem wycieczek, co widać za dnia, kiedy to zajeżdżają tu busy i autobusy. Lokalnego ducha można poczuć zapuszczając się w kilka mniejszych uliczek lub na mały lokalny targ. Trafne oko zauważy też, że niektóre urocze pozorne budynki to jedynie frontowa fasada.


Sighnaghi

Miasteczko Sighnagi na tle ośnieżonych gór Kaukazu. W dole dolina Alazani.

Kazbegi (Stepancminda)- Należy widzieć, że w zimie nie zawsze można dotrzeć do Kazbegi. Spowodowane jest to trudnymi warunkami i czasami zablokowaną drogą. Do kurortu narciarskiego Gudauri można dotrzeć prawie zawsze. Dalej już nie koniecznie. W zimie okolica wygląda inaczej niż w lecie, dominuje śnieg, dużo śniegu. Wszystko błyszczy w słońcu, ludzi tez jakoś mniej. Trafiając na dobra pogodę można podziwiać Kazbek i okoliczne szczyty bez chmurowej pokrywy. Tak naprawdę to w zimie nie trzeba się za bardzo starać, żeby doświadczyć czegoś nowego, gdyż dobra widoczność i mroźna pogoda robi wszystko, wystarczy tylko wychylić nos za drzwi. Śnieg, dużo śniegu, góry w oddali, wieczorem okoliczne wioski zaczynaj się świecić. Wycieczka do klasztoru Cmidna Sameba tez daje dużo wrażeń, odpada dojazd autem, a co z tym idzie tysiące ludzi na gorze. Do kościoła prowadza nas sabaki (przyjazne bezdomne psy).

Sabaka patrzy na Kazbek

Sabaka przewodnik patrzy na Kazbek.


Ścieżka mimo ze wiedzie po drodze to w zimowych warunkach stanowi jedynie wydeptane przejście pośród zasp. Dla szukających większych wrażeń polecam przejście się szlakiem, który pewnie trzeba będzie przecierać. W słoneczny dzień nie można nie zauważyć i usłyszeć śmigłowca co chwile powtarzającego tą samą trasę. Okazuje się, że to nic innego jak oblotowa wycieczka. Trasa zaczyna się w górnej części Kazbegi, skąd leci się wzdłuż doliny w kierunku Rosji, następnie śmigło wyskakuje zza Kazbeka i kilka razy okrąża klasztor Cminda Sameba.

Cminda Sameba

Klasztor Cminda Sameba i droga do niego w zimie. Przejazdu dla samochodów nie ma. Dojście jedynie pieszkom. Za klasztorem przepaść na dole której leży dolina Kazbegi, oraz sąsiednia pasmo górskie.

Kazbek

Pan Kazbek widziany z Kazbegi. Tuż po zachodzie słońca.

Przebudziłem się przed świtem. Niebo już jasne, ale światła nocne jeszcze się palą. Teraz doceniam wynajęcie pokoju z widokiem na góry. Leżę zawinięty w ciepłe okrycia. Przede mną okno, a za oknem dwie wizytówki tej krainy. W lewym skrzydle kościół Sameba Cminda, a w prawym pięciotysięcznik Kazbek. Kościół to cienkie wieże ogrodzone murkiem na szczycie wzgórza. Wydawać by się mogło że przy większym podmuchu mogą one spaść w przepaść. Góra natomiast to masywny gigant. Wyrasta za innych i nie ma sobie równych w krajobrazie. Ani jednej chmurki. Dobrze widać jej piramidalny kształt z zaokrąglonym wierzchołkiem. Niebo robi się coraz niebieskie a śniegi na wierzchołku góry coraz czerwieńsze. Po drugiej stronie (za mną) wschodzi Słońce. Góra czerwieni się i świeci a całe przedstawienie przechodzi od szczytu do podstawy.

Kutaisi - Bardzo dobra baza noclegowa z najwyższym współczynnikiem ceny do jakości. Stare miasto bardzo łatwo się obchodzi. Pod nosem mamy mały lokalny targ, gdzie można kupić sery, orzechy w kisielu, wino i wszystkie skarby gruzińskiej krainy. Polecam wybrać się na wzgórze z katedrą, romantyczny most. Bardzo dobre miejsce na ostatnie dni wyprawy.

Rzeka Rioni w Kutaisi

Rzeka Rioni w Kutaisi. Ciekawie położone budynki na jej obu brzegach.

Katedra Bagrati

Katedra Bagrati położna na wzgórzu i centrum miasta za nią.

Borjomi - To stad początek bierze słynna na cały świat woda. Próbowałem i potwierdzam. Niestety miasteczku daleko do sławy i jakości wody, która z niego pochodzi. Wygląda ono jakby ktoś zbudował całkiem spory kurort wiele lat temu następnie cale miasteczko opustoszało i na nowo zostało zasiedlone. Wszystko zlokalizowane jest w mglistej dolinie pełnej wysokich drzew, światło tutaj chyba za często nie dociera. Osada mieści się na dwóch brzegach rzeki przez którą przerzuconych jest kilka mostów. Centralne miejsce to park miejski i dalej park większy.


Jedzenie i Picie

Sztuka kulinarna w Gruzji to temat bardzo szeroki, szczególnie dla nas, gdyż potrawy serwowane w tej części świata różnią się zasadniczo od tych w Europie. Co za tym idzie, można spróbować nowych smaków i połączeń. Warto przed wyjazdem doczytać na ten temat coś więcej. Zdarzyło się, że nie zawsze do dyspozycji mamy angielskie/rosyjskie menu, a po gruzińskich nazwach - pisanych nawet po naszemu nie ma szans się połapać co jest czym. Oto kilka ciekawych dań rodem z Gruzińskiej kuchni.

Ojakhuri

Ojakhuri - mięsa różnego typu smakowicie zapieczone, ziemianki oraz przyprawy. Pewna i zarazem bezpieczna opcja na danie obiadowe.

Madame Bovary

2Madame Bovary to zapiekana z mięsa, ziemniaków, pomidorów, sera i pewnie jeszcze kilku innych składników. Smakuje wspaniale. Danie na 2 osoby.

Czkmeruli

Czkmeruli - jedno ze smaczniejszych dań moim skromnym zdaniem. Zapieczony kurczak w sosie czosnkowym, pachnie pięknie, smakuje tak jak pachnie. Porcja chleba dobrana do tego dania to gwarancja wyjedzenia całego sosu i pełnego brzucha.

Chinkali

Chinkali to jedno z najbardziej znanych dań gruzińskiej kuchni. Przypomina nasze pierogi, lecz w środku oprócz farszu (od mięsa po ziemniaki) znajduje się również bulion, który najlepiej jest wyssać przed dobraniem się do reszty.

Kurczak w winie

Kurczak w winie, gruzińską nazwę trudno znaleźć. Jedna z potraw, która nas nie urzekła.


Chaczapuri imeruli

Chaczapuri - najbardziej znane danie kuchni gruzińskiej. Występuje ono w różnych odmianach dlatego łatwo się pomylić. Składa się ono z ciasta i dużej ilości sera, który wygląda jak ten na pizzy, lecz w rzeczywistości jest niesamowicie słony, co nie za korzystnie wpływa na ogólny smak potrawy. Na zdjęciu Chaczapuri imeruli. Najbardziej popularne natomiast jest Chaczapuri adżaruli - w środek placka wbite jest jajko, kształtem przypomina skośne oko.


Wino i Czacza Oto to, z czego Gruzja słynie na świecie. O ile wino to produkt tez eksportowy, to czacza kojarzy mi się tylko i wyłącznie z popijaniem jej w Gruzji. Wiadomo, Polak często napić się lubi, także w końcu drogi zaprowadzą nas do źródełek tych trunków. Z własnej eksploracji najlepiej zaopatrzyć się na przydrożnych straganach na trasach. Jeszcze lepiej jak mamy do dyspozycji lokalnego kierowce, który wie co i jak, chociaż tak na prawdę każdy ze straganów sprawia wrażenie takie jakie sprawiać powinien, gdyż obsługują oni głównie swoich, którzy też chętnie się tam zaopatrują. Przy stoisku spróbowanie trunków przed zakupem jest prawie ze obowiązkowe. Sprzedawca nalał nam syto, tak, ze sporo się po drodze wylało. Sam też nie unikał skosztowania serwowanych przez siebie wyrobów. Na zakąskę dał po mandarynce. Wyjechaliśmy ze straganu uzbrojeni srogo. Na tyle, że pod koniec wyprawy nie zdążyliśmy spożyć zapasów które przywieźliśmy z Polski. Nawet kierowca skuszony okazją nie omieszkał kupić buteleczki czaczy dla siebie, na wieczór. Cena wina to 25 GEL za 5 litrów, Czacza po 10 GEL za litr. Jeżeli chce się kupić mniej niż 5 litrowe bańki to warto mięć ze sobą puste butelki.


Stragan z winem i czaczą

Na zdjęciu kierownik straganu z radością podejmuje przyjezdnych.

Informacje Praktyczne

Kazbek

Przylot do Kutaisi

Na lotnisku spryt jest kluczowy. Jeżeli uda się wyjść szybko to wszystko pójdzie szybko. Wcześniejsze zbadanie tematu też przynosi owocne efekty, no ale po kolei. Bankomatów jest sporo i Revolut działa jak marzenie. Kantor też jest dla potrzebujących. W holu można kupić też bardzo przydatny sim z internetem 4 giga za 10 GEL. 1 GB był za 6 GEL. Były też większe pakiety. Zaraz za drzwiami lotniska czai się banda busiarzy i taksówkarzy. Miny mają srogie, ale wiem, że to z reguły spoko goście. Na słowo Georgian bus ustępują miejsca i nie atakują. Busa można kupić przez internet wcześniej albo na miejscu, jak kto woli, cena chyba taka sama 20 GEL za osobę do Tbilisi (https://georgianbus.com/new/). Autobus duży i dość wygodny. Nie można mu nic zarzucić. Busy są podstawiane na konkretne przyloty i trzeba się mocno postarać, żeby przegapić swoje połączenie. Bus to Tbilisi zatrzymuje się w połowie drogi przy markecie. Można uzbroić się w prowiant na dalszą podróż. Doszły mnie słuchy, ze z lotniska jeździ również Omnibus, lecz nie testowaliśmy (http://www.omnibusexpress.ge/)

Polskie biuro organizujące wycieczki, polski przewodnik, szybki kontakt przez Facebooka: http://thespiritofgeorgia.com/en/

Sprawdzone i polecane noclegi

Sighnaghi http://petersguesthouse.com/ Gospodarstwo prowadzone przez miłych polaków kilka kroków od centrum miasta. Pokoje z łazienkami. Opcje wyżywienia. Porady.


Tbilisi

Hey Georgia - Pokój z łazienką jako odrębne mieszkanie, bardzo pomocna właścicielka, dobra cena, około 10 min od placu wolności.


Valiko Hostel and Bar

Dobre miejsce dla ludzi szukających nie tylko noclegu ale tez imprezy. Stylowa kamienica, na parterze pokoje. Do dyspozycji łózka w pokoju wieloosobowym lub tez pokój z prywatna łazienką a na pierwszym pietrze knajpa z przyjemna i wyszukana muzyka. Piwko po 5 GEL.


Kutaisi

Hostel Sanapiro - Doskonały stosunek jakości do ceny. Budynek położony nad rzeką, kilka chwil od centrum. Elegancki taras z widokiem na rzekę idealny na wieczorne i poranne posiadówki. Pokoje z łazienkami w bardzo dobrym standardzie. Syte śniadanie.


Kazbegi

Uptown Boutique Kazbegi - Jeżeli ktoś szuka nieco lepszych warunków i bezpośredniego widoku na Kazbek i klasztor to ten hotelik to właśnie oferuje. Pokoje z łazienkami w ofercie - nieco droższe, niż zakwaterowanie w typowym guesthouse, ale cóż, coś za coś. Leżenie na łóżku wieczorem i gapienie się do woli na góry to niezapomniane przeżycie.


Restauracje

Jadaliśmy dużo i we wielu miejscach, lecz to cos zapadło nam w pamięci na dłużnej znajdziecie poniżej:

Kazbegi

Shorena's Bar Cafe - Knajpa położona w centrum miasteczka, przy postoju marszrutek. Zdecydowany numer 1 naszej wyprawy. Ceny są nieco wyższe, ze względu na położenie miejscowości, ale porcje są spore. Byliśmy tam dwa razy i poszedłbym kolejne dwa bez mrugnięcia okiem. W ofercie dania kuchni gruzińskiej. Szczególnie polecić możemy Madame Bovary (zapiekane ziemniaki, ser, świnka, pomidory i oczywiście cebula!), cena to 29 GEL, obskoczy 2-3 osoby. Ojakhuri (kurczak/świnka z zapiekanymi ziemniakami) też było boskie.

Kutaisi

Restauracja El Depo - Każdy wybierający się do Gruzji słyszał na pewno o słynnych pierogach zwanych chinkali. Ta knajpa to specjalizuję się właśnie w nich, cena zaskakująco niska. Oprócz tego w ofercie znajdują się oczywiście inne dania, ale nie polecam zbytnio kombinować.

Transport Publiczny w Tbilisi Transport publiczny w stolicy stoi na wysokim poziomie. Do dyspozycji mamy metro, na które bilet kosztuje jedyne 0.5 GEL. Aby moc jeździć trzeba w automacie lub też w okienku wyrobić kartę, później te kartę można wraz z dowodem zakupu zwrócić otrzymując depozyt z powrotem. Inna opcja to autobusy i marszrutki o podobnych cenach, trudniej jest jednak połapać się co do kierunku jazdy.

Transport w Gruzji

Transport publiczny stanową marszrutki czyli busiki. Jest to tania opcja, lecz na pewno z reguły zabiera więcej czasu. Stan ich różny, najczęściej są to starsze maszyny, widziałem nawet jedną po widocznych naklejkach sprowadzoną z polski. Marszrutki odjeżdżają z wyznaczonych miejsc, jest porządek. Można je także łapać na trasie. Cała zabawa polega na tym, że marszruta z reguły wyjeżdża, gdy się zapełni. Niektóre, też mają ustalone godziny odjazdów. Podczas czekania na klientów, odbywa się całe przedstawienie. Naganiacze biegają po placu i próbują odpowiednio pokierować podróżnych, kierowcy co chwile przestawiają pojazdy lub rezerwują siedzenia oraz aranżują całą ekipę, a czekający klienci tworzą tłum. Zwykle jest też mistrz ceremonii - główny naganiacz. Jego słucha każdy kierowca. Dobre jest to, że cena przejazdu jest odgórnie ustalona i podawana przed wsiadaniem do pojazdu np. Tbilisi - Kazbegi 10 GEL. To sprawia duży komfort i spokój w głowie podróżującego. Mając to na uwadze, bardzo miło podchodzi się do naganiaczy. Kase zbiera kierowca lub delegowana w jego imieniu osoba, często starsza pani. Biorąc pod uwagę liczbę osób zaangażowanych w wystartowanie jednego pojazdu i porównując to np. z Polską, gdzie wszystko obsługuje z reguły jedna osoba, cała sytuacja przy którejś z rzędu podroży wygląda mocno komicznie.

Co nam się wybitnie podobało

Kazbegi i góry w zimowej odsłonie,

Woda Borjomi,

Pomocność i życzliwość ludzi (nawet naganiaczy).

Co nas wkurzało Gruzini nie znają kolejek. Pchają się tłumnie do wszystkiego. Czy to autobus, kolejka w sklepie lub na poczcie. Nie ma reguły. Obserwacje tego zjawiska zaczęliśmy już w samolocie. Ledwo dotknął ziemi, a Gruzini już rzucili się do wychodzenia - nie pomagały nawet z reguły skuteczne uwagi personelu pokładowego,

Brak wyobraźni i kultury drogowej. W skrócie - Gruzini jeżdżą jakby chcieli koniecznie stracić życie na drodze.

Cały opis, jaki i informacje podane w tym tekście bazują na doświadczeniach oraz wiedzy, która uzyskaliśmy bezpośrednio podróżując po Gruzji na przełomie grudnia i stycznia 2018. Stan faktyczny w innych miejscach/porach roku może zasadniczo różnić się o tego opisanego tutaj.

Filmy

Cała wyprawa została również nagrana i efekty pracy prezentuje poniżej:

bottom of page