Niespełna tysiąc kilometrów od Warszawy, czyli niecałe półtorej godziny lotu z Okęcia mieści się Tallin - stolica Estonii. Postsowieckiego kraju, w którym na szczęście sierpa i młota już nie widać. Widać za to niebanalną architekturę przywodzącą na myśl Oslo, innowacje na polu społeczeństwa informacyjnego i mnóstwo elektrycznych samochodów.

Chociaż pogoda nie rozpieszcza, o burzy śnieżnej, która powitała mnie tu pierwszego dnia, wszyscy zdają się żartować. Znad Zatoki Fińskiej wieje chłodem, ale lokalsi są uśmiechnięci. Pewnie dlatego, że trwa dziesiąta edycja Tallin Music Week i oprócz pląsania do dobrej muzyki, zjeść tu można świetne jedzenie!

Kra na Bałtyku, czyli Zatoka Fińska przy porcie w Tallinie Kra na Bałtyku, czyli Zatoka Fińska przy porcie w Tallinie Foto: Noizz.pl
Architektura Tallina to połączenie ZSRR i Skandynawii Architektura Tallina to połączenie ZSRR i Skandynawii Foto: Noizz.pl

Organizatorzy wybrali kilka miejsc godnych polecenia głodnym festiwalowiczom. I tu pojawiam się ja i zaczynam oczywiście od śniadania!

Śniadanie (i nie tylko) w NOP

NOP w Tallinie NOP w Tallinie Foto: Noizz.pl

Umiejscowiony w drewnianym domku rodem bajek o Muminkach (wiem, że nie są z Estonii, ale wpadają po sąsiedzku) NOP to niebanalne połączenie delikatesów, kawiarni i knajpy. Kupicie tu ekologiczne warzywa, domowe przetwory, sery, jajka i kiełbaski. A to, co trafia na talerze to dokładnie takie podejście do produktu - eko, lokalnie, sezonowo i przepysznie! Margit Aasmäe prowadząca lokal od razu zaczęła mówić o śniadaniach, które od dekady robią furorę w mieście. Jednak widząc produkcję kombuchy, fermentowane warzywa i gęsie jajka, wiedziałem, że kuchnia kryje coś więcej niż łososia na awokado z jajkiem. Akurat ta wersja śniadania była tak absolutnie przezajebiście pyszna, że skończyłem marudzić na oklepane koncepty. Przede wszystkim jakość ryby grała tu pierwsze skrzypce. A teraz pomyślcie, że mamy 440 km linii brzegowej... Do brzegu! Właśnie - śledź!

Śledzie z ziemniakami Śledzie z ziemniakami Foto: Noizz.pl

Ale śledź na słodko. Podany z ziemniakiem, ikrą i warzywami. Świeżo i wiosennie mimo wszechogarniającego chłodu i pluchy. Niesamowite połączenie smaków. Przepijam fermentowanym napojem z jeżyn i malin. Wiem, że nie chcę już nigdy więcej słodkiej, kleistej lemoniady. Sprawdzam smakowe hummusy z ryżowymi płatkami i wegańskie ciasto. Serio to jest dobre!

hummusy smakowe w NOP hummusy smakowe w NOP Foto: Noizz.pl

I niby nie ma tu nic nowego. Fermentacja, lokalność, świadomość produktu i trochę kreatywnego kombinowania. A jednak. Gorąco polecam, np na koniec wizyty - uber stąd na lotnisko to 10 minut jazdy i całe 3 euro.

Obiad w AED

Obiad w AED Obiad w AED Foto: Noizz.pl

Tallińska Starówka robi wrażenie i gdyby nie wszechobecne auta, pomyśleć można, że przenieśliśmy się w czasie. Kwiecień nie jest zapewne szczytem sezonu, ale nawet teraz powiedzieć można, że przaśnego dziadostwa dla turystów (pozdro Kraków!) tu zbyt wiele nie ma. W jednej z kamienic, która stanęła tu niespełna siedemset lat temu, mieści się Von Krali AED.

aed aed Foto: Noizz.pl

Szefowa kuchni postawiła wszystko na głowie i wymyśliła kartę od końca. Najpierw zajęła się dodatkami - w tym przypadku warzywami i dopiero do nich dobrała dodatki mięsne. Jak pewnie zgadliście, nie są one obligatoryjne. Czyli każde danie może być wegańskie, albo mięsne. Cwane i godne naśladowania. Zwłaszcza, że tu również znajdziecie składniki lokalne. Wszystkie sery ściągają z przylegających do Estonii wysp, a piwo parowane z daniami produkuje lokalny browar.

Specjalne menu na Tallin Music Week Specjalne menu na Tallin Music Week Foto: Noizz.pl

Kolacja i koktajle w Parrot

Parrot to gastrobar z prawdziwego zdarzenia. Otwarta kuchnia na gorze i speakeasy bar, do którego wchodzisz przez... szafę.

Tutaj nie ma lojalności. Tu jest na bogato - specjalny grill sprowadzony z Japonii, na którym grilluje się importowany tuńczyk. Niewielkie porcje będące dopełnieniem koktajli, które zaskakują nie tyle smakiem co formą. Wystrój nawiązuje do lat dwudziestych ubiegłego wieku i wszystko wygląda trochę jak coctail bary w przedwojennej Warszawie.

Co do jedzenia - część jemy palcami, np makaroniki z kawiorem, większe kąski łapiecie szczypcami zarezerwowanymi dotychczas dla szefów kuchni. Ośmiornica z japońskiego grilla na chimmichurri sprawia, że śnieg za oknem znika.

Tallin Music Week Tallin Music Week Foto: Noizz.pl
Tallin Music Week Tallin Music Week Foto: Noizz.pl
Tallin Music Week Tallin Music Week Foto: Noizz.pl