Teoria Pustej Ziemi. Czy UFO mogą pochodzić z wnętrza planety?

Kategorie: 

Źródło: pixabay.com

XX wieczny dziennikarz Richard Shaver opowiedział niegdyś czytelnikom amerykańskiego magazynu paranormalnego Amazing Stories, o swoim kontakcie z kosmitami żyjącymi pod ziemią. Według Shavera przez kilka tygodni żył w podziemiach wśród osobliwych mutantów przypominających stworzenia opisywane w starożytnych legendach. Jego opowiadanie było jedynie fikcją literacką jednak czy kryje się za nim jakieś ziarnko prawdy?

Prawie każdy naród posiada mity, które opowiadają o rasie starożytnych stworzeń, zamieszkujących podziemia naszej planety. Wyobrażenia o podziemnym świecie, działały na wyobraźnię wielu znanych i poważanych naukowców i artystów, takich jak Edmund Halley, Jules Berne (autor Podróży do wnętrza Ziemi) czy choćby Edgar Allan Poe.

 

W 1692 roku, Halley zaproponował hipotezę, wedle której we wnętrzu Ziemi znajduje się pusta przestrzeń. Sugerował, że pod powierzchnią naszej planety istnieją dwie puste struktury o grubości około 800 km znajdujące się naprzeciw siebie. W 1818 roku ideę tą podchwycił amerykański uczony, John Cleves Symmes, który zaproponował, że we wnętrzu Ziemi znajdują się cztery puste przestrzenie o grubości 1300 km.

Lata domniemywań nie sprowadziły się jednak do wielu sukcesów. Najbardziej ambitna próba przebicia się do tych mitycznych terenów, miała miejsce na Półwyspie Kolskim w Rosji w pobliżu Murmańska. Tak zwany odwiert SG-3 został wykonany w celach badawczych w 1970 roku. Pięć lat później, jego głębokość osiągnęła 7 kilometrów. Prace trwały do ​​czasu porzucenia projektu w 1989 roku, kiedy wiertło utknęło w skale na głębokości nieco ponad 12 km.

 

Dzięki odwiertowi z półwyspu kolskiego, naukowcy poznali warunki jakie panują na tej głębokości. Wewnątrz Ziemi, panuje nie tylko wysoka temperatura, ale jest tam także bardzo mało tlenu. Wnętrze naszej planety, jest natomiast pełne gazów, które są nieprzyjazne dla znanych nam form życia takie jak chociażby siarka. Istnienie w takich warunkach, wymagałoby więc bardzo specyficznych uwarunkowań ewolucyjnych, albo niezwykle rozwiniętej technologii.

 

W XX wieku temat pustej ziemi zszedł z drogi naukowej w kierunku ezoteryki i zakazanej wiedzy tajemnej. Pojawiła się koncepcja Williama Fairfielda Warrena, wedle której ludzkość powstała na kontynencie Hyperborea, a właściwie wyszła z wyjścia z podziemnego świata, które jak wierzono znajduje się na Biegunie Północnym. Teorie te rozwinął Juliusz Verne, który w swojej książce, Podróż do wnętrza Ziemi, opisał te teorię w przygodowej konwencji. W całej tej historii, jest zresztą i wątek polski, bo to właśnie za sprawą słynnego podróżnika Ferdynanda Ossendowskiego i jego książki z 1922 roku, do Europy dotarło jedno z pierwszych opracowań legendy o podziemnym królestwie znajdującym się wewnątrz Ziemi, które buddyści nazywają Agartha.

Zagadnieniem podziemnego świata, interesowali się między innymi historycy III Rzeszy. Z inicjatywy Goeringa i Himmlera, wyruszyło wiele ekspedycji, które poszukiwały zagadkowej podziemnej cywilizacji. Jedno z takich przedsięwzięć, miało miejsce w 1942 roku i zakładano wówczas, że „domem” super rozwiniętych ludów starożytności, może być wyspa Rugia, położona na Morzu Bałtyckim. Szczegółowo przeszukiwali oni też Tybet w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów istnienia tej nieznanej krainy.

 

Już po drugiej wojnie światowej pojawiła się koncepcja, że mityczne wejście do podziemnego świata udało się zlokalizować Niemcom, którzy wielkim zainteresowaniem darzyli Antarktydę. Legenda głosi, że zlokalizowano tam wejście do podziemnego świata i cześć Nazistów właśnie w tym celu po upadku III Rzeszy udała się do tak zwanej Nowej Szwabii, znajdującej się na Antarktydzie.

Wielu fascynatów tej koncepcji twierdzi, że obserwowane na całym świecie niezidentyfikowane obiekty latające wylatują właśnie z tego podziemnego świata, do którego wejścia znajdują się w niektórych miejscach na świecie (takich jak wulkany) i pod dnem morskim. Jest to kontrowersyjna teoria, która nie wydaje się łatwa do zaakceptowania. Trzeba jednak pamiętać, że nasza wiedza nawet na temat głębin oceanów i wnętrza naszej planety jest zbyt niewielka aby wykluczać wszelkie ewentualności.

 

Wystarczy wspomnieć odkrycia z 2016 i 2020 roku, kiedy to odczyty z danych sejsmicznych, ujawniły istnienie gigantycznych strukur skrywających się 2900 kilometrów pod powierzchnią Ziemi. Mają one wielkość kontynentów, a każda z nich jest niemal 100 razy większa od Mount Everest. Pokrywa się to z odkryciem z 2014 roku, które opisano w magazynie Science. Mowa tu o podziemnym zbiorniku wodnym, wystarczającym do trzykrotnego wypełnienia ziemskich oceanów. Te pokłady wody, skrywają się setki kilometrów pod powierzchnią Ziemi.

 

Przyswojenie informacji, że setki kilometrów pod naszymi nogami może istnieć rozległy nieznany zupełnie świat jest tak wstrząsająca, że większość osób słyszących o tym nie przyjmuje tego do wiadomości uważając, że nowoczesna nauka nie może być aż tak ślepa. Prawda jest jednak taka, że nasza ślepota bywa skrajnie niedoszacowana.

 

Ocena: 

1
Średnio: 1 (1 vote)
loading...

Skomentuj