Polityczne spory wywołała inicjatywa rządzącej we Włoszech centrolewicy, by włoskie obywatelstwo przyznawać urodzonym w tym kraju dzieciom imigrantów. Zdaniem premiera Paolo Gentiloniego to "obowiązkowy akt cywilizacji". To nie do przyjęcia - mówi opozycja.

Prace nad projektem ustawy zwanej ius soli (łac. prawo ziemi) przebiegają we włoskim parlamencie w burzliwy sposób. Awantura w Senacie podczas obrad na ten temat zakończyła się niedawno szamotaniną. Projekt ustawy, przyjętej wcześniej przez Izbę Deputowanych, zdominował dyskusję polityczną w kraju.

Zasada ius soli polega na tym, że dziecko uzyskuje obywatelstwo państwa, na którego terytorium się urodziło niezależnie od tego, jakie obywatelstwo mają jego rodzice. We Włoszech projekt ustawy w tej sprawie został przygotowany kilka lat temu i wywołuje kolejne dyskusje. Jak pisze prasa, obecnie sprawa dotyczy ok. 800 tys. urodzonych we Włoszech dzieci cudzoziemców.

Zwolennikiem szybkiego uchwalenia ustawy jest premier Gentiloni, który oświadczył w sobotę podczas festynu dziennika "La Repubblica" w Bolonii: "Te dzieci są Włochami. Obowiązkowym aktem cywilizacji jest uznanie tego (stanu rzeczy)". Wtórował mu również obecny na festynie szef MSW Marco Minniti, którego zdaniem takie rozwiązanie posłuży dalszej integracji imigrantów.

"Są tacy, którzy twierdzą, że imigracja równa się terroryzmowi, ale to błędne postawienie znaku równości. Kraj dobrze zintegrowany jest bezpieczniejszy" - zaznaczył Minniti.

Sceptyczny jest koalicjant centrolewicowej Partii Demokratycznej, lider niewielkiego centroprawicowego ugrupowania Alternatywa Ludowa i zarazem minister spraw zagranicznych Angelino Alfano. Opowiedział się on za przełożeniem prac nad ustawą na jesień, bo jego zdaniem obecnie nie jest to "dobry moment" z uwagi na napływ migrantów. Zasugerował zarazem, że jego partia jest skłonna głosować za przyjęciem przepisów.

Jednocześnie rośnie front przeciwników ius soli, do którego dołączył antysystemowy, opozycyjny Ruch Pięciu Gwiazd. Jego założyciel i przywódca Beppe Grillo nazwał ustawę "legislacyjnym bublem" i dodał, że jest ona "nie do przyjęcia". Wcześniej jego ugrupowanie było zwolennikiem ustawy.

Przeciw przyznawaniu obywatelstwa włoskiego dzieciom imigrantów ostro protestuje prawica. Lider Ligi Północnej Matteo Salvini zapowiedział: "Zrobimy wszystko, by się temu przeciwstawić, a jeśli to nie wystarczy, jesteśmy gotowi spędzić lipiec i sierpień na zbieraniu podpisów w sprawie referendum, by uchylić tę ustawę o łatwym przyznawaniu obywatelstwa".

O przyjęcie ustawy apelują do parlamentu przedstawiciele włoskiego Kościoła, wśród nich arcybiskup Bolonii Matteo Maria Zuppi.

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)