Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

W 2020 r. szukaliśmy bezpieczeństwa w gotówce

Obecnie zaopatrywanie gospodarki w banknoty i monety przebiega bez żadnych zakłóceń. Wszystko odbywa się zwyczajnie, bez napięć, z jakimi mieliśmy do czynienia w marcu i kwietniu. Możemy zatem przystąpić do prac nad strategią bezpieczeństwa gotówki – mówi Krzysztof Kowalczyk, zastępca dyrektora Departamentu Emisyjno-Skarbcowego NBP.
W 2020 r. szukaliśmy bezpieczeństwa w gotówce

Krzysztof Kowalczyk, z-ca dyrektora Departamentu Emisyjno-Skarbcowego (Fot. NBP)

ObserwatorFinansowy.pl: W 2020 r. gotówka jest bardzo pożądana. Na początku trzeciego kwartału w obiegu było ok. 300 mld zł. Czy ta wzrostowa tendencja się utrzymuje?

Krzysztof Kowalczyk: Tak, w połowie listopada 2020 r. wartość pieniądza gotówkowego w obiegu wyniosła 318,4 mld zł. To o 80 mld więcej niż na koniec ubiegłego roku, czyli o 1/3. Spodziewaliśmy się, że taki przyrost zajmie około czterech lat, a dokonał się w ciągu 10 miesięcy.

Jak to wytłumaczyć?

Wskazówką może być czas, kiedy przyrost gotówki następował szczególnie dynamicznie – najpierw marzec i kwiecień, a potem październik i listopad. W tym pierwszym okresie wiążemy to z dotarciem do Polski epidemii koronawirusa i niepokojem towarzyszącym pierwszemu lockdownowi. W tym drugim, w przestrzeni publicznej trwała dyskusja o narodowej kwarantannie, a dodatkowo wystąpiły czynniki sezonowe – 1 i 11 listopada, czyli dni wolne, przed którymi zawsze obserwujemy wzrost zapotrzebowania na gotówkę.

Zacznijmy od marca – co się wtedy działo? Telefony z banków komercyjnych? Kolejki bankowozów? Jak wygląda zaspokojenie nagłego popytu na gotówkę?

W normalnych czasach naszą uwagę zwraca sytuacja, gdy przez kilka dni z rzędu wartość wypłat gotówki przez banki komercyjne z ich rachunków w NBP przekracza 1,5 mld zł. Tymczasem 13 marca wydaliśmy bankom ponad 6 mld zł, 16 marca ponad 5,8 mld zł, a 17 marca 3,9 mld zł. Potem nastąpiło niewielkie uspokojenie, aż do czasu pojawienia się szeregu nonsensownych plotek, m.in. jakoby planowane było opodatkowanie depozytów w bankach. Przedstawiciele banków komercyjnych sygnalizowali, że w oddziałach pojawiali się klienci, prosząc o wypłatę dużych sum. Rekordzista wypłacił jednorazowo 1,5 mln złotych.

Czyli źródłem popytu na gotówkę jesteśmy my sami szturmujący kasy banków lub bankomaty?

Tak, sami decydujemy, ile gotówki jest w obiegu, bo dokonując wypłat z bankomatów, czy kas banków kreujemy popyt. Banki są zobowiązane ten popyt zaspokoić. Żeby to zrobić, muszą kupić gotówkę w NBP, płacąc pieniądzem elektronicznym. To działa i w drugą stronę – jeśli klient wpłaca gotówkę do banku i bank ma jej nadmiar, wówczas sprzedaje gotówkę NBP i dostaje pieniądz elektroniczny na swój rachunek.

Wartość gotówki w obiegu stanowi więc sumę decyzji wszystkich posiadaczy gotówki. Jeżeli wszyscy postanowilibyśmy nie używać banknotów i monet i wpłacić je do banków, mielibyśmy zero gotówki w obiegu. Jeżeli wypłacilibyśmy z banków zgromadzone tam oszczędności, to mielibyśmy kilkukrotnie więcej gotówki w obiegu, niż obecnie. Nie jest więc prawdą, to o czym często donoszą media, że NBP dodrukowuje banknoty według własnego uznania. O tym decydujemy my sami – użytkownicy pieniądza – dokonując w bankach zwiększonych wypłat. Oczywiście powstaje pytanie, dlaczego w ogóle mamy potrzebę zamiany pieniądza elektronicznego na gotówkę.

Sami decydujemy, ile gotówki jest w obiegu, bo dokonując wypłat z bankomatów, czy kas banków kreujemy popyt. Banki są zobowiązane ten popyt zaspokoić

Dlaczego?

Chodzi o względy przezornościowe. Jeśli mam jakąś kwotę w banknotach, wówczas  mogę dokonać transakcji, nawet jeśli gdzieś popsuje się czytnik kart płatniczych, albo nieczynny będzie oddział banku. Pieniądze emitowane przez bank centralny stabilnego państwa, w formie fizycznej dają po prostu poczucie bezpieczeństwa. Do tego dochodzi czynnik czysto pragmatyczny. W czasach niskich stóp procentowych, kiedy często oprocentowanie rachunków bankowych jest zerowe, dla wielu osób nie ma znaczenia, czy trzymają pieniądze na koncie, czy w formie gotówki.

Panika związana z koronawirusem napędza wzrost popytu na gotówkę

Przy zerowym oprocentowaniu trzymamy pieniądze w bankach wyłącznie dla wygody?

Dla wygody i bezpieczeństwa, żeby uniknąć kradzieży. Pieniądze w banku są bardziej bezpieczne, bo system gwarantowania depozytów do równowartości 100 tys. euro działa i fizycznie nikt nam pieniędzy zdeponowanych w banku nie ukradnie, co w przypadku przechowywania dużej sumy w domu może się zdarzyć. Pieniądze w formie elektronicznej łatwo też zainwestować w dowolne aktywa, albo w inny sposób zagospodarować, przekazując je przelewem.

Czy w marcu ten skokowy wzrost popytu na gotówkę był zaskakujący?

Wszystkie banki centralne tworzą zapasy strategiczne banknotów na czarną godzinę. NBP także posiada taki zapas w skarbcach oddziałów okręgowych. Odpowiednie rezerwy gotówki przechowywane są także w skarbcach banków komercyjnych. Co więcej, system zaopatrywania banków w gotówkę jest do pewnego stopnia autonomiczny. Opiera się na współpracy między pracownikami oddziałów okręgowych NBP, a osobami odpowiedzialnymi za gotówkę w bankach komercyjnych, którzy w oparciu o bieżący monitoring zapasów gotówki podejmują samodzielnie niezbędne decyzje. Autoryzacje ze strony osób zarządzających systemowo obiegiem gotówkowym nie są potrzebne.

Tyle, że system ten jest wyskalowany na standardowe zapotrzebowanie na gotówkę, z uwzględnieniem prognozowanego zwiększonego popytu, na przykład wynikającego z sezonowości, jednak nie w tej skali, z jaką mieliśmy do czynienia w trakcie pandemii. Wymagał więc dodatkowych decyzji podejmowanych centralnie. Zaczęliśmy je podejmować w lutym, kiedy jeszcze w Polsce niewiele mówiło się o epidemii, ale mogliśmy śledzić doniesienia o pandemii – najpierw w Chinach i Azji Południowo-Wschodniej, a później wstrząsające obrazy z Iranu. To był moment, w którym uznaliśmy, że wirus prawdopodobnie dotrze także do nas, co będzie miało też konsekwencje w zwiększonym popycie na gotówkę. I zaczęliśmy działać.

W jaki sposób?

Upewniliśmy się, że wszystkie nasze systemy i zasoby są w 100 proc. sprawne i dostępne. Ponadto wprowadziliśmy zmiany w harmonogramie dostaw banknotów od producenta, czyli Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych SA. Dostawy banknotów o wysokich nominałach – głównie 200 zł i 100 zł – zostały przesunięte na jak najwcześniejsze terminy, a np. banknoty 20 zł, które miały być dostarczone w kwietniu, przyjadą w grudniu. To była dobra decyzja, bo w trakcie marcowych wzmożonych wypłat te nominały były najbardziej potrzebne. Ponadto jeszcze w lutym zaprosiliśmy szefów gotówki banków i Poczty Polskiej i zasugerowaliśmy podjęcie działań przygotowawczych, a także poprosiliśmy o uzupełnienie depozytu gotówki należącej do NBP, który przechowujemy w ich skarbcach.

NBP trzyma gotówkę w bankach komercyjnych?

Owszem. Pewna część zapasu gotówki, będąca własnością NBP, jest przechowywana w skarbcach zainteresowanych tym banków komercyjnych. Banki zainteresowane takim rozwiązaniem muszą spełnić pewne wymogi, a depozyt w nich przechowywany jest odpowiednio nadzorowany i kontrolowany. Jeśli bank potrzebuje zwiększyć zasób gotówki na potrzeby swoich klientów ma możliwość jej zakupu z tego depozytu. W takiej sytuacji informuje nas o tym i dokonuje przelewu równowartości w pieniądzu elektronicznym na rachunek NBP. Następnie NBP wyraża zgodę na pobranie opłaconej kwoty z depozytu. Takie rozwiązanie usprawnia współpracę banków i NBP ponieważ gotówka fizycznie jest pobierana z NBP rzadziej, za to od razu o większej wartości. W lutym zależało nam, aby ten depozyt NBP był uzupełniony do pełnej wysokości, na wypadek utrudnień w pobieraniu gotówki z oddziałów NBP lub przy wykonywaniu transportów.

Co robiono w samym NBP?

Szereg przygotowań – od spraw prozaicznych, jak dodatkowe sprawdzenie bram, sorterów do banknotów i innych urządzeń, po bardziej istotne, jak zwiększenie częstotliwości przygotowywania informacji zarządczej. Na podstawie danych gromadzonych w naszych systemach informatycznych jesteśmy w stanie w każdej chwili ustalić, ile jakiego nominału, w którym oddziale się znajduje, ile zostało zamówionych i wydanych banknotów. W kluczowym momencie takie informacje w formie czytelnych raportów trafiały do nas co dwie godziny. Mogliśmy dzięki temu niezwłocznie reagować na dynamicznie zmieniającą się sytuację, minimalizacją ryzyka, że w jakimś miejscu w Polsce zabraknie określonego nominału banknotów.

Zdarzyło się tak?

W NBP udało się temu zapobiec. W przypadku spadku zapasu określonego nominału do niepokojącego poziomu podejmowaliśmy decyzję, że należy wykonać dodatkowe, nieplanowane transporty i tę gotówkę dostarczyć. Zdarzały się natomiast przypadki wyczerpania zapasów banknotów w niektórych bankomatach, a nawet w pojedynczych oddziałach banków komercyjnych. Po kilku godzinach zapasy były uzupełniane i klienci mogli dokonać wypłat.

Rozumiem, że najbardziej pożądane były wysokie nominały?

Tak, w marcu, kiedy na podstawie plotek i obaw klienci szturmowali bankomaty i oddziały nie chodziło im o to, aby wypłacić 50 czy 100 zł. Od początku 2020 roku liczba banknotów w obiegu o nominale 500 zł wzrosła o 77 proc., a 200 zł o 55 proc. To było możliwe także dzięki temu, że w obsłudze banków w większym stopniu korzystaliśmy z wysokich nominałów. Na początku zresztą wcale nie było łatwo przekonać banki komercyjne, aby przeprogramowały kasety w bankomatach, oraz aby kierowały do kas banknoty 200 i 500 zł. Myślę, że ten wysiłek warto było podjąć.

Od początku roku liczba banknotów w obiegu o nominale 500 zł wzrosła o 77 proc., a 200 zł o 55 proc.

Czym ma być narodowa strategia bezpieczeństwa gotówki, nad którą prace zapowiedział Prezes NBP podczas Kongresu Obsługi Gotówki 24 listopada?

Wyzwania, które w obrocie gotówkowym postawiła przed nami pandemia i o których tu rozmawialiśmy powoli odchodzą w przeszłość. Obecnie sytuacja w zakresie zaopatrzenia polskiej gospodarki w banknoty i monety jest stabilna. Wszystko odbywa się zwyczajnie, bez poważniejszych zagrożeń. Pora więc na kolejne wyzwania. Bank centralny powinien działać wyprzedzająco, reagując na zagrożenia, których inni jeszcze nie dostrzegają. Dlatego Pan Profesor Adam Glapiński, Prezes NBP zapowiedział rozpoczęcie prac nad nową strategią bezpieczeństwa gotówki.

Będą one dotyczyć szeroko rozumianego bezpieczeństwa obrotu gotówkowego, a ich głównym celem będzie przeciwdziałanie eliminacji gotówki z obrotu gospodarczego oraz obrona naszej swobody wyboru instrumentów płatniczych, których na co dzień używamy. Będziemy dążyć do wypracowania propozycji zmian legislacyjnych, gwarantujących bezpieczeństwo obrotu gotówkowego, szczególnie, że obecne uregulowania prawne dają NBP ograniczone możliwości sprawowania funkcji kontrolnych nad wieloma procesami związanymi z obsługą gotówki na rynku.

Prezes Glapiński: rozpoczynamy prace nad narodową strategią bezpieczeństwa gotówki

Jakie obszary obejmie nowa strategia?

Będziemy zajmować się siedmioma filarami bezpieczeństwa obrotu gotówkowego, do których zalicza się: przeciwdziałanie fałszerstwom, zapewnienie odpowiedniego co do wartości i struktury nominałowej zapasu znaków pieniężnych, fizyczne bezpieczeństwo gotówki, stabilność oraz ciągłość działania podmiotów kluczowych dla funkcjonowania cyklu gotówki, powszechna akceptacja, zapewnienie klientom banków wygodnego dostępu do ich oszczędności w formie gotówki i wreszcie cyberbezpieczeństwo systemów krytycznych dla funkcjonowania obiegu gotówkowego.

W każdym z powyższych obszarów są już realizowane przedsięwzięcia ukierunkowane na zwiększenie bezpieczeństwa gotówki. Nowa strategia ma na celu przyspieszenie prowadzonych prac oraz lepszą koordynację podejmowanych inicjatyw, a lista zagadnień nią objętych może jeszcze ulec rozszerzeniu. Zadanie to będzie miało dla nas charakter priorytetowy w 2021 roku.

Rozmawiał Marek Pielach

Krzysztof Kowalczyk, z-ca dyrektora Departamentu Emisyjno-Skarbcowego (Fot. NBP)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane