My Secret, High Tech Color Lipgloss (Błyszczyk do ust)

Nie spodziewałam się po tym błyszczyku zbyt wiele. W sumie to specjalnie nie lubię błyszczyków- według mnie za często dają bardzo sztuczny efekt. Akurat ten kupiłam w przypływie chwili. Chyba jakoś chciałam sobie humor poprawić, a nic go lepiej nie poprawia niż nowy kosmetyk. Tymczasem trafiłam na coś serio dobrego i jestem tym porządnie zdziwiona :)

Kojarzę tę markę, ale jakoś nigdy nie przyciągała mojej uwagi, więc to chyba mój pierwszy produkt ich. Nigdzie poza Naturą jej nie widziałam. Raczej nie jestem tym typem, który nie kupuję danego produktu ze względu na niską cenę. Nigdy nie wiązałam ceny z jakością, ale My Secret nie kojarzyło mi się z żadnym dobrym produktem. Ten błyszczyk też nie wygląda bardzo obiecująco. Opakowanie jest dosyć toporne, ale wygląda na bardzo trwałe, i takie zresztą jest. Do aplikatora też nie mam żadnych zastrzeżeń. Błyszczyk jest łatwy w aplikacji, przyjemnie się go używa. Na plus działa też wydajność. Konsystencja też nie najgorsza, a tego przede wszystkim nie lubię w błyszczykach. Ten trochę się klei, zlepia usta, ale nie stanowi to dla mnie jakiegoś większego dyskomfortu. Po pewnym czasie to uczucie na szczęście znika.

Na ustach wygląda po prostu dobrze. Nie mogę mu nic zarzucić. Przede wszystkim nie świeci się jakoś bardzo. Widać delikatny pomysł, ale nie jakiś nachalny, co zwykle zraża mnie w błyszczykach. Nie przesusza ust, nie wpływa na nie jakoś niekorzystnie, nie zaznacza suchych skórek. Co do trwałości, jak to w błyszczykach, wiadomo że mniejsza niż przy większości pomadek, ale jednocześnie zjada się w miarę równomiernie, więc nie tworzy efektu obwódki. Nie wytrzymuje kontaktu z jedzeniem i piciem. Nigdy tego jakoś bardzo nie wymagałam, bo i tak zwykle noszę coś do ust przy sobie.

Pewnie będę szukać jeszcze innych kolorów. W tej cenie mogę sobie pozwolić na ładny zestawik, a jest warto :)

Od dawna szukałam fajnego i taniego błyszczyka i trafiłam na ten w Naturze w cenie 5,99. Wzięłam odcień 407 Mauve - piękny przybrudzony róż. Błyszczyk jest bardzo gęsty i jak na błyszczyk ma spore krycie. Pięknie błyszczy na ustach, nadaje kolor, dobrze kryje i bardzo dobrze się trzyma! Nawet podczas jedzenia jakoś bardzo się nie zjada. Jest dość wyczuwalny na ustach, ale nie klei się mocno - to chyba przez jego konsystencję. No ale jest to do zniesienia tym bardziej w takiej cenie i z taką trwałością.

Oceniam odcień: 403 Rose Beige

Kolor jest rewelacyjny - to chłodny, zgaszony róż, bardzo lubię takie odcienie w błyszczykach czy pomadkach i takich właśnie szukam. Świetny nudziak nie wpadający za bardzo ani w beże, ani w róże.
To właśnie odcień mnie skusił, teraz wiem że zostanie ze mną na stałe i na pewno nie zrezygnuję z tego koloru. Co więcej, pewnie poszerzę moją kolekcję o inne odcienie z serii :)

Konsystencja - gęsta, mocno kremowa, to taki mocniej kryjący błyszczyk, prawie jak szminka w płynie. Wykończenie umiarkowanie błyszczące, dobrze wyważony mokry blask, bez przesady. Formuła dobrze się rozprowadza, jest treściwa i przyjemna dla ust.
Trochę się lepi - jak to błyszczyk. Ja nie mam osobiście nic przeciwko ;)

Trwałość - typowo jak to w błyszczykach. Zjada się i trochę zanika, posiłku nie przetrwa, co dla mnie nie jest powodem do obniżenia oceny, bo błyszczyki już tak mają. Jak na błyszczyk nawet powiedziałabym, że trzyma się całkiem dobrze.
Nie migruje jakoś specjalnie ani nie zbiera się w kącikach ust.

Podoba mi się, że jest przyjemnie nawilżający, może nie jak pomadka ochronna, ale na pewno trochę chroni usta i zabezpiecza przed uciekaniem nawilżenia. Można go położyć na "gołe" usta i po całym dniu nie będą suche. Duży komfort noszenia.
Dodatkowym atutem, dla mnie dość istotnym, jest zapach; pachnie mega przyjemnie - jakby waniliowo, trochę jak olejek do ciasta. Przypomina mi zapach podkładu Skin Balance z Pierre Rene, który bardzo lubię. Super jest czuć ten zapach podczas aplikacji, jest też chwilę wyczuwalny na ustach. Nic przesadnie nachalnego, męczącego - przyjemny.

Opakowanie - bardzo mi odpowiada, lubię prostokątne błyszczyki. Jest proste i jak na tani błyszczyk wygląda elegancko, szata graficzna dobrze się prezentuje. Nie zauważyłam jak dotąd, żeby napisy nieestetycznie się ścierały.
Aplikator - różdżka z typowym dla błyszczyków zakończeniem, końcówka dość długa i płaska, ale wygodna w używaniu. Nie jest zbyt "włochata", ale w sam raz, żeby jednorazowo nabierać ilość wystarczającą na pomalowanie całych ust.

Na pewno to zakup prognozujący kolejne opakowania :) Lubię go i za konsystencję, i za krycie, i za przepiękny kolor, dokładnie w moim guście. Gdy mam ochotę na usta nude, często sięgam po coś takiego. Cena jest zachęcająca - ja zdecydowanie polecam! Jak by to powiedzieć... kolorów nude nigdy za dużo. Przynajmniej ja tak mam ;)