Prezydencie Komorowski, niech Pan przestanie żartować! Wstyd nam za Pana

Fot. PAP/Michałowski
Fot. PAP/Michałowski

Im bliżej wyborów prezydenckich, tym gorzej z głową państwa. Kolejne dowcipy Pana Prezydenta są tak żenujące, że dorosłemu człowiekowi wstyd nawet, że musi tego słuchać.

Gdy ostatnio wykoleił się zabytkowy tramwaj wiozący prezydenta na spotkanie wyborcze z Konstantynowa Łódzkiego do Lutomierska, Komorowski nie mógł powstrzymać typowego dla siebie poczucia humoru:

Niektórzy mogliby zasugerować zaraz, że był zamach, albo coś innego

— palnął prezydent i parsknął swoim rubasznym śmiechem.

Rozbawiony Komorowski drwi z zamachu. „Oj, podejrzewam tutaj konkurencję” – rzucił, gdy wiozący go tramwaj wypadł z torów

To żart mniej więcej tych samych lotów, co ten sprzed lat:

Jaki prezydent, taki zamach.

Wówczas prezydent nawet żałował w mediach, że nie powiedział tego mocniej. Jaki prezydent, taki tramwaj, chciałoby się powiedzieć.

Przed przejażdżką tramwajem wcale nie było lepiej. Podczas spotkania z kobietami „Dialog o Polsce”, gdy głowa państwa usłyszała, że w Łodzi na 120 kobiet przypada 100 mężczyzn, wypaliła z radosną miną:

Eldorado.

Dziwne, że jakoś nie podniósł się wrzask feministek, protestujących przeciwko temu ujęciu sprawy.Pewnie te co głośniejsze, należą do komitetu poparcia Komorowskiego.

Ten zaś dowcip nawiązuje seksizmem i poziomem infantylizmu, do tego o Dunkach, kiedy to podczas spotkania ze studentami z Rzeszowa głowa państwa opowiedziała historię o swoim pobycie w Danii.

Chciałem tam zobaczyć statek marynarki. Służyły tam kobiety i nie rozumiałem, dlaczego taka sytuacja nie powoduje tam żadnych problemów. Kiedy mnie tam zawieziono i pokazano statek, zrozumiałem. Dunki nie są najpiękniejszymi kobietami, a to były… kaszaloty (śmiech).

Prezydencka poetyka ostatniego czasu niczym też nie ustępuje żarcikom wypróbowanym w USA na prezydencie tego kraju. Podczas pierwszego spotkania z prezydentem USA Barackiem Obamą Komorowski w swoim rubasznym stylu zagaił:

Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna.

Najnowsze wyznania Bronisława Komorowskiego na jego knajackie dowcipy prezydenta rzucają jednak nowe światło:

Wyrastałem w baraku, gdzie kuchenka była wynajmowana od milicjanta. Z jednej strony mieszkała prostytutka, z drugiej złodziej, a z trzeciej milicjant. To był barak lumpenproletariatu i ja w tym wyrastałem

— opowiadał prezydent w programie „20m2” u blogera Łukasza Jakóbiaka.

I wszystko jasne. Dziwię się tylko, że nikt ze sztabowców nie poprosił jeszcze Bronisława Komorowskiego o to, aby zaniechał żartowania, przynajmniej na czas kampanii, bo mu to w ogóle nie wychodzi. Zupełna powaga byłaby już lepsza niż te knajackie wrzutki. A wykolejony tramwaj potraktujmy jako zwiastun wykolejenia prezydenta z zajmowanego stanowiska. Wtedy za jego żarty nie będziemy się musieli już tak bardzo wstydzić.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.