Chciwość korporacji i korupcja doprowadziły do największej katastrofy ekologicznej XXI wieku

Setki tysięcy chorych, ludzie żyjący (i umierający w dymie), zniszczone miliony hektarów lasów i zagrożone gatunki zwierząt - bilans pożarów w Indonezji jest przerażający. Niemal tak jak fakt, że tę katastrofę wywołała chęć zysku.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasOd kilku tygodni do mediów przebijają się informacje i wstrząsające zdjęcia z Indonezji. Światowe media nazywają szalejące tam pożary "największą katastrofą ekologiczną XXI wieku". Czytając takie nagłówki, łatwo pomyśleć, że gigantyczne pożary są wynikiem wypadku.

Jednak w rzeczywistości całkowicie odpowiedzialny jest człowiek - a przede wszystkim indonezyjski rząd i międzynarodowe korporacje, kupujące tani olej palmowy.

Zobacz zdjęcie w pełnej rozdzielczości >>>

Wypalanie lasów jest tanią metodą "oczyszczenia" terenu pod uprawy - głównie palm olejowych. Uzyskiwany z nich tłuszcz jest wykorzystywane w przemyśle kosmetycznym, do wyrobu smarów i świec, a przede wszystkim w do produkcji żywności.

Olej palmowy znajdziemy w składzie wielu słodyczy, chipsów, margaryny, gotowych dań i mrożonek. Często jest on podpisany jako "olej roślinny". Producenci żywności chętnie z niego korzystają ze względu na wysoką wydajność upraw, co przekłada się na niską cenę - jest o połowę tańszy od np. oleju słonecznikowego.

Ponadto palmy olejowe są uprawiane w krajach rozwijających się - gdzie, ze względu na korupcję, firmy mogą prowadzić "rabunkową uprawę" i wycinać pod uprawę zagrożone lasy deszczowe. Jednak częściej wybierają tańszą metodę "oczyszczania" terenu - wypalanie lasów.

Zagrożona większość indonezyjskiej dżungli

Tylko w tym roku pod uprawy usunięto w Indonezji ponad dwa mln hektarów dżungli - mniej więcej tyle, ile wynosi powierzchnia woj. podlaskiego. Program Środowiskowy ONZ szacuje, że przy obecnym tempie rozrostu upraw, do 2022 roku może zniknąć 98 proc. naturalnych lasów deszczowych Indonezji.

View post on imgur.com

Rolnicy w Indonezji (przede wszystkim na Sumatrze i Borneo) od lat praktykują wypalanie lasów jako sposób na pozyskanie terenów pod uprawę. W tym roku skutki są gorsze niż zazwyczaj: po pierwsze ze względu większa skalę wypalania (zarejestrowano już ponad 120 tys. pożarów), po drugie dlatego, że ogień częściej trawi torfowiska, i wreszcie przez warunki pogodowe.

NASA/fires.globalforestwatch.org

Pożar na terenach pokrytych torfem jest trudniejszy do opanowania. Ogień może tlić się tygodniami, wydzielając toksyczny dym. Ponadto w tym roku zabrakło deszczu, który mógłby ugasić pożary.

"Dym powoli nas zabija"

Wypalanie lasów w Indonezji ma katastrofalne skutki zarówno w skali lokalnej, jak i globalnej. Na miejscu setki tysięcy mieszkańców wyspiarskiego państwa cierpią na choroby płuc, wywołane długotrwałym wdychaniem toksycznego dymu.

W tym roku już 19 osób zmarło przez zatrucie lub w wyniku poparzeń. Miliony ludzi przez miesiące żyją w gęstym, trującym smogu, który zmniejsza widzialność do kilkudziesięciu metrów. Słońce jest ograniczone do żółtawej poświaty. "Tak wygląda piekło na Ziemi" - opisują fotoreporterzy.

Zanieczyszczenie jest tak duże, że praktycznie uniemożliwia normalne funkcjonowanie. - Widzialność jest ograniczona. Szkoły są zamknięte, loty odwołane, ludzie chorują. Dym powoli nas zabija - opowiada w rozmowie z nami Teguh Ilham Simbua, indonezyjski urzędnik mieszkający i uczący się w Polsce.

- Odpowiedzialne są oczywiście międzynarodowe firmy, które wypalają lasy lub korzystają z nielegalnych upraw, jednak przede wszystkim winię indonezyjski rząd. Uchwalane są prawa zakazujące wypalania, jednak nie robi się nic, by je wyegzekwować - mówi Simbua.

Zdaniem indonezyjskiego urzędnika, przyczynami tej sytuacji są korupcja i nepotyzm. - Wielu polityków czerpie korzyści z produkcji oleju palmowego - mówi. - A cierpią na tym mieszkańcy Indonezji, nasza kultura, środowisko naturalne, a nawet stosunki z sąsiednimi krajami - dodaje.

Indonezja ma prawne środki ochrony lasów - np. każdy rolnik może wypalić nie więcej niż dwa hektary. Jednak ta zasada rzadko jest przestrzegana, a duże firmy przez pośredników wynajmują grupy rolników, którzy wypalają tereny pod uprawy palm.

Pierwszy dzień bez dymu po dwóch miesiącach

Ze względu na gigantyczną skalę pożarów, dym unosi się nad całym regionem, zatruwając powietrze także w sąsiedniej Malezji i Singapurze. Pod koniec października mieszkańcy Singapuru po raz pierwszy od dwóch miesięcy mogli zobaczyć błękitne niebo, gdyż obfity deszcz oczyścił powietrze.

"Wreszcie widać czyste niebo!", napisał minister obrony Singapuru Ng Eng Hen pod zamieszczonym na Facebooku zdjęciem widoki ze swojego biura. Państwo-miasto samo nie posiada praktycznie żadnych upraw, jednak ze względu na położenie, cierpi przez pożary w Indonezji.

Choć Singapur wysyła własne wojsko do walki z ogniem, to bierność rządu Indonezji wobec problemu jest przyczyną napięć między tymi państwami.

Olej wyciskany z "płuc Ziemi"

Coroczne wypalanie lasów z Indonezji przybrało w tym roku takie rozmiary, że przez ostatni miesiąc niemal każdego dnia ilość uwolnionych do atmosfery gazów cieplarnianych pięciokrotnie przekracza zanieczyszczenie emitowane przez gospodarkę Stanów Zjednoczonych.

World Resources Institute

Sytuacja jest katastrofalna dla samej Indonezji i jej sąsiadów, którzy cierpią przez chmury smogu, ale też całego świata. Chodzi nie tylko o samą emisję gazów cieplarnianych, ale też niszczenie lasów. Indonezyjskie dżungle stanowią aż 10 proc. światowych lasów tropikalnych i nazywane są "płucami Ziemi". Te płuca mogą zostać doszczętnie zniszczone przez producentów oleju palmowego.

 

Niemożliwą do odtworzenia stratą dla całego świata może być też wyginięcie gatunków, żyjących w lasach deszczowych Sumatry i Borneo. Indonezja jest piątym na świecie państwem pod względem liczby żyjących gatunków zwierząt. Jednocześnie ponad 1100 z nich jest zagrożonych wyginięciem.

UNEP/GRID-Arenda

Indonezja zapowiada walkę z nadmiernym wypalaniem lasów

Prezydent Indonezji Joko Widodo zapowiedział, że rząd zamierza podjąć kilka kroków zamierzających do zapobiegania podobnym kryzysom. Prezydent obiecał zaprzestać wydawania nowych pozwoleń na uprawę palm olejowych na terenach bogatych w torf oraz rekultywację wypalonych terenów.

Te kroki mogą ograniczyć pożary i emisję gazów cieplarnianych, jednak rabunkowa uprawa palm olejowych jest złożonym problemem, rozszerzającym się powoli także na inne państwa (m.in. w Afryce). Ważny jest też nacisk na międzynarodowe korporacje, aby wykorzystywały olej od producentów prowadzących zrównoważoną uprawę.

Zobacz wideo

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.