Myślicie, że o Titanicu słyszeliście już wszystko? Te ciekawostki was zaskoczą

Dziś mija 102. rocznica najsłynniejszej katastrofy w historii żeglugi morskiej. Mowa oczywiście o zatonięciu Titanica. O tej tragedii słyszał chyba każdy, ale jest kilka rzeczy, które są znane tylko miłośnikom statku. Oto ciekawostki dot. Titanica w sześciu punktach.

Titanic był największym i najbardziej luksusowym statkiem pasażerskim swoich czasów zbudowanym na zlecenie oceanicznej kompanii żeglugowej White Star Line. W swój pierwszy i ostatni rejs wypłynął do Nowego Jorku z brytyjskiego Southampton 10 kwietnia 1912 r.

W nocy z 14 na 15 kwietnia statek zderzył się z górą lodową, w wyniku czego zatonął. W katastrofie zginęło 1500 z 2200 osób na pokładzie. Wydarzenie to jest postrzegane przez ludzi na całym świecie jako najbardziej wstrząsająca tragedia morska wszech czasów.

Titanic nie jest jednak wyłącznie statkiem, który powinien nam się kojarzyć z ludzkim cierpieniem. Niewątpliwie jest jedną z najbardziej fascynujących jednostek pływających w historii i na ciekawostkach z tym związanych skupiamy się w poniższym tekście.

1. Po co zbudowano Titanica?

Koncepcja powstania Titanica narodziła się latem 1907 r. podczas spotkania towarzyskiego Josepha Bruce'a Ismaya, dyrektora generalnego White Star Line, oraz lorda Pirriego, prezesa rady nadzorczej i głównego udziałowca stoczni Harland and Wolff w Belfaście.

Te dwa przedsiębiorstwa współpracowały ze sobą od kilkudziesięciu lat, owocem czego było powstanie dziesięciu liniowców, które wśród pasażerów cieszyły się uznaniem z powodu oferowanego komfortu podróży.

W 1906 r. pojawiło się jednak prawdziwe zagrożenie dla firmy Ismaya. Cunard Line, kompania żeglugowa będąca konkurentem jego przedsiębiorstwa, wodowała statki Mauretania i Lusitania. Były to najszybsze jednostki pływające po północnym Atlantyku. Były też o wiele bardziej komfortowe niż statki White Star Line.

Luksusowa biblioteka na Mauretanii Fot. flickr.com/commons

Ismay potraktował posunięcie konkurencji jako prawdziwe wyzwanie. Nie zamierzał tworzyć najszybszej jednostki, ale podczas spotkania z lordem Pirriem wpadł na pomysł budowy statków, które przyćmiłyby swoim luksusem wszystkie inne. Miały to być najwspanialsze i największe jednostki, jakie kiedykolwiek zbudował człowiek. Tak narodziła się idea budowy trzech statków: Olympica, Titanica i Gigantica (nazwy wszystkich statków White Star Line kończyły się na -ic).

2. Różnice między "trojaczkami"

Olympic, Titanic i Gigantic w założeniu miały być statkami bliźniaczo, a właściwie trojaczo, do siebie podobnymi. Każdy z nich miał być jednak nieco większy od poprzedniego. Pierwszy do użytku wszedł Olympic i od razu wzbudził zachwyt podróżnych, ale miał jeden mankament. Pasażerowie pierwszej klasy skarżyli się na to, że podczas rejsu fale, które rozcinał dziób statku, chlapią na jeden z pokładów spacerowych.

Na wszelki wypadek ów pokład podczas budowy Titanica został prawie do połowy zasłonięty ścianą z przeszklonymi okienkami, co znacząco odróżniało Titanica od jego "starszego brata". Było też potwierdzeniem tego, co wiedzieli wszyscy - Titanic ma być statkiem bez skazy.

Otwarty pokład spacerowy Olympica Fot. flickr.com/commons

Pokład spacerowy Titanica po poprawkach Fot. commons.wikimedia.org

Budowniczowie zadbali nawet o to, by na jego pokładzie dobrze czuli się przesądni podróżni. Dokonali tego bardzo prostym sposobem. Wszystkie "trojaczki" White Star Line miały cztery kominy, ale tak naprawdę czynne były tylko trzy pierwsze. Ostatni był atrapą, więc nie wypuszczał pary. Pomagał jednak w wentylacji statków.

O montażu atrapy zdecydowano nie tylko ze względów prestiżowych (w tamtych czasach panowało powszechne przekonanie, że im więcej kominów ma statek, tym bardziej jest potężny i tym silniejszy jest jego właściciel). Według przesądu wierzono, że każdy kolejny komin świadczy o tym, że statek jest bezpieczniejszy.

Ze względu na podobieństwo "trojaczków" White Star Line do dziś często trudno na pierwszy rzut oka odróżnić je od siebie na zdjęciach. Najłatwiej jest chyba jednak w przypadku Gigantica, a właściwie Britannica (po katastrofie Titanica jego nazwę zmieniono, uznając, że imię Gigantic jest zbyt pretensjonalne). Britannic po wybuchu I wojny światowej został zarekwirowany przez rząd brytyjski i zamieniony w statek szpitalny. Wtedy jego kadłub przemalowano na biało, okraszając go na całej długości zieloną linią i wielkimi czerwonymi krzyżami.

Britannic po przemalowaniu kadłuba Fot. commons.wikimedia.org

3. Honor i Chwała koronujące Czas

Wizytówką Titanica była tzw. wielka klatka schodowa, będąca symbolem niesamowitego przepychu statku. Pomieszczenie to zostało perfekcyjnie odwzorowane w słynnym filmie "Titanic" Jamesa Camerona.

Przednia wielka klatka schodowa Titanica Fot. commons.wikimedia.org

Wielka klatka schodowa zaczynała się pod imponującym świetlikiem ze szkła i kutego żelaza. Prowadziła z pokładu spacerowego klasy pierwszej do jadalni dla pasażerów tejże klasy. Ciągnęła się przez cztery poziomy statku.

Wielka klatka schodowa wyłożona była drewnem. Jej największą ozdobą był zegar-płaskorzeźba; dwie postacie kobiece podtrzymywały tarczę zegara. Były to alegorie Honoru i Chwały koronujące Czas.

Tylna wielka klatka schodowa Olympica Fot. Kadr z filmu "RMS Olympic: Grand Staircase" / youtube.com

Wielka klatka schodowa Titanica nie była jednak tak do końca wyjątkowa. Wcześniej identyczną stworzono na Olympicu. Mało tego - na obu tych statkach tak naprawdę były dwie wielkie klatki schodowe. Przednia, ta słynna, między pierwszym a drugim kominem statku i tylna, znajdująca się w części nadbudówki transatlantyku bliżej rufy.

Klatki te były niemal identyczne. Niemal, bo tylna była nieco mniejsza, mniej zdobna i łącząca mniej pokładów. Jeśli chodzi o jej estetykę, różniła się od przedniej dwoma szczegółami. Po pierwsze zegar będący jej ukoronowaniem nie był elementem żadnej płaskorzeźby; jego tarcza otoczona była przez motyw dekoracyjny przypominający nieco ekskluzywny karmnik dla ptaków. Po drugie figura cherubinka ozdabiająca jedną z balustrad trzymała lampę w formie pochodni w prawej ręce. Ta na przedniej klatce zaś w lewej.

Zegar i cherubinek na przedniej klatce schodowej Fot. commons.wikimedia.org

Zegar i cherubinek na tylnej klatce schodowej Fot. Kadr z filmu "RMS Olympic: Grand Staircase" / youtube.com

Najbardziej różniła się od wspomnianych wyżej pomieszczeń przednia klatka schodowa Britannica. Ciekawe jest to, że zrezygnowano z umieszczenia pod świetlikiem zegara, zastępując go obrazem. Ponadto poręcze dwóch balustrad były wygięte w łuk, a oczom osób schodzących ze schodów ukazywała się wielka ściana z bogato zdobionym drewnianym portalem, której nie było ani na Olympicu, ani na Titanicu. Co do cherubinka - lampę trzymał, podobnie jak na tylnych klatkach Titanica i Olympica, w prawej ręce.

Jeśli chodzi o tylną klatkę schodową, na Britannicu znajdowała się ona również, ale jej ikonografia jest zbyt uboga, aby powiedzieć o niej coś więcej. Pewne jest, że była mniejsza niż klatka schodowa na przodzie statku.

Rysunek ozdobnego portalu na Britannicu Fot. commons.wikimedia.org

4. Dlaczego "Niezatapialny"?

Kiedy Titanic wypływał w swój dziewiczy rejs, mało kto wierzył w to, że może on zatonąć. Dlaczego tak było? Wszystko zaczęło się podczas budowy Olympica.

Wtedy w prasie pojawiło się określenie, że jest to statek "praktycznie niezatapialny". Przekonanie to wynikało z tego, że statek budowano według najnowszych osiągnięć techniki i wyposażono go w system wodoszczelnych grodzi, które miały gwarantować, że Olympic nie zatonie.

Podobny system zainstalowano na Titanicu. Skoro więc "brat" Olympica miał być jego ulepszoną wersją, nazwany został już nie "praktycznie", ale po prostu, "niezatapialnym". Co ciekawe, White Star Line początkowo nie używała tego przydomku w kampanii reklamowej statku. Dopiero w miarę jego popularyzacji sama zaczęła nazywać Titanica "praktycznie niezatapialnym", powracając do przydomku swojej wcześniejszej jednostki. Jak wiadomo, słowo "praktycznie" okazało się tu kluczowe.

Przekonanie o niezatapialności statku przyniosło krwawe żniwo. White Star Line uznało bowiem, że na statku, który nie może zatonąć, nie potrzeba szalup ratunkowych dla wszystkich pasażerów. Ich montaż uznano po prostu za zbyt kosztowny. W szalupach było więc miejsce tylko dla mniej więcej połowy pasażerów. Najciekawsze jest to, że było to zgodne z ówczesnymi przepisami, dlatego że były one uchwalane dla jednostek o wiele mniejszych od Titanica, a nikt nie zawrócił sobie głowy tym, by zająć się ich nowelizacją.

5. Pechowa pasażerka Titanica

O pasażerach Titanica i ich niesamowitych historiach mogłoby powstać kilkanaście osobnych artykułów. Warto się jednak skupić na jednej stosunkowo mało znanej pasażerce statku.

Była nią Edith Russel, europejska korespondentka ds. mody amerykańskiego pisma "Women's Wear", która w związku ze swoją pracą bardzo często podróżowała między Ameryką a Europą. Była to osoba nader pechowa. Uległa kilku nieszczęśliwym wypadkom, z których ledwo uszła z życiem. Po kolejnym takim zdarzeniu, wypadku samochodowym, jej matka podarowała jej małą figurkę świnki, która miała stać się talizmanem Russel. Matka przykazała jej, by zawsze nosiła świnkę przy sobie.

Edith Russel Fot. commons.wikimedia.org

Początkowo Edith Russel nie planowała podróży Titanikiem. W Europie przebywała w interesach, a do Ameryki miała wracać zupełnie innym, wcześniejszym statkiem. Kiedy jednak dowiedziała się, że może zarezerwować miejsce na Titanicu, zrobiła to bez wahania, gdyż przed opuszczeniem Europy chciała jeszcze zobaczyć Wielkanocne Wyścigi Konne w Paryżu.

Dzień przed wypłynięciem Titanica chciała jednak odwołać swoją rezerwację, ponieważ gwałtowna wichura wzbudziła w niej złe przeczucia. Poinformowano ją, że nic nie stoi na przeszkodzie, by płynęła innym statkiem, ale na Titanicu są już jej bagaże. Musiałaby więc płynąć bez nich.

Russel się jednak na to nie zdecydowała. - Mój bagaż jest więcej wart niż ja sama, więc chyba powinnam płynąć wraz z nim - powiedziała. W bagażu zawierającym cenne próbki handlowe znajdowała się też jej świnka, a Russel nie chciała podróżować przez ocean bez niej. Figurka dobrze spełniła swoją rolę. Russel przeżyła katastrofę i dożyła sędziwego wieku 95 lat.

6. Park rozrywki jak Titanic

Historia Titanica stała się inspiracją dla filmowców, pisarzy i artystów. Była też przyczynkiem do budowy interaktywnego muzeum w konwencji... parku rozrywki.

Obiekt taki, zwany Titanic Pigeon Forge, zbudowano w Stanach Zjednoczonych (w Tennessee). Budynek przypomina swoim kształtem Titanica wypływającego z portu w Southampton. Co ciekawe, jest to tylko połowa "statku", bowiem nie zdecydowano się na budowę rufy.

Muzeum widziane z lotu ptaka Fot. maps.google.com

Do "statku" wchodzi się przez niewielki budynek przypominający terminal portowy, a dziób "jednostki" faktycznie zanurzony jest w wodzie. Specjalny mechanizm powoduje zaś taki rozprysk wody, który sprawia wrażenie, jakby "Titanic" naprawdę płynął.

Budynek-statek, w którym mieści się muzeum Fot. youtube.com

Według reklamy muzeum na odwiedzających czekają liczne atrakcje. Każdy otrzymuje "kartę pokładową", a po "statku" oprowadzany jest przez pokojówki i stewardów w strojach z epoki. Do tego istnieje możliwość przejścia się imponującą klatką schodową Titanica zrekonstruowaną w muzeum (choć wprawne oko dostrzeże, że to zdecydowanie jej uwspółcześniona wersja, patrząc przede wszystkim na balustrady).

Wielka klatka schodowa w muzeum Fot. youtube.com

Do tego istnieje możliwość poczucia się jak pasażer Titanica w czasie jego tonięcia, a to dzięki kilku pochyłym "pokładom", na które można wejść. Ponadto oczy zwiedzających cieszy makieta Titanica, którego burty są otwarte, dzięki czemu można zobaczyć, jak statek wyglądał od środka.

 

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.