Ten artykuł jest częścią cykluZwykli Niezwykli
Bartłomiej Dubicki jest manikiurzystą w warszawskim salonie Wymaluj (Fot. Gazeta.pl)
Bartłomiej Dubicki jest manikiurzystą w warszawskim salonie Wymaluj (Fot. Gazeta.pl)
Zobacz wideo

Niewielki salon manikiuru na warszawskim Marysinie Wawerskim Bartłomiej Dubicki (43 lata) prowadzi od prawie półtora roku. I na początku miało być tak, że na prowadzeniu się skończy. Ale ponieważ wyznaję zasadę, że żeby coś prowadzić, to trzeba się na tym znać, poszedłem na wszelakie kursy. I złapałem bakcyla - opowiada.

W lokalu przy Korkowej 159 pierwotnie chciał zakładać bistro z pizzą i makaronami. Miał doświadczenie, zdobywane przez dziesięć lat prowadzenia restauracji w Berlinie. Ale pomysł padł z powodów technicznych. Miejsce było wynajęte, zapłacone. Nie wiedzieliśmy, co zrobić. Dopiero gdy żona kolejny raz przypomniała mi "Kotku, jutro zawozisz mnie na paznokcie", zapaliła mi się lampka i powiedziałem "Dobra, zawożę, ale to już ostatni raz, bo potem zakładamy salon". Była zachwycona. Wystartowaliśmy w cztery tygodnie - mówi Bartek.

Zawsze miałem ciągoty artystyczne, mama marzyła, że zostanę architektem, ale nie chciałem. W byciu manikiurzystą wspiera mnie cała rodzina i znajomi i nikt nigdy nie powiedział "Bartek, nie możesz tego robić". Ja też nigdy nie podchodziłem do tego w taki sposób, że to kobiecy zawód. Na pewno wolę malować paznokcie niż ścianę. Ale na kursach byłem oczywiście rodzynkiem.

W malowaniu paznokci najbardziej fascynuje go to, że może stworzyć coś z niczego. Malować całe światy na malutkiej powierzchni. I sprawiać, że kobiety poczują się piękne. W tym zawodzie trzeba być nie tylko artystą, ale przede wszystkim psychologiem. Oczywiście warsztat jest ważny. Czasem klientki obgryzają paznokcie, z tym też jestem w stanie sobie poradzić. I proszę mi uwierzyć, często z tego salonu wychodzi zupełnie inna kobieta, niż weszła - cieszy się Bartek.

W wolnych chwilach Bartek najchętniej spędza czas z rodziną - żoną i dwiema córkami. - Młodsza ma półtora roku i gdy wchodzi do salonu, podstawia mi paluszek do malowania: "Tata, ten". Na próbnikach ćwiczę więc malowanie całej rodziny świnki Peppy, jako tata małej księżniczki nie mam wyboru! - śmieje się Bartek.

I dodaje: Tego wszystkiego by nie było, gdyby nie moja cudowna żona. Ona odmieniła w moim życiu wszystko. Była też moją pierwszą modelką, z początku trochę nieufną, bo lubi mieć ładnie zrobione paznokcie. Ale teraz nie chce chodzić już do nikogo innego, więc czeka w kolejce, jak każda klientka.

Gdy pytam Bartka, czy to zawód na resztę życia, odpowiada, że na razie uwielbia swoją pracę. A co dalej - to się okaże. - Gdyby dwa lata temu ktoś mi powiedział, że będę malować paznokcie, kazałbym mu się popukać w głowę. Więc teraz uwierzę już we wszystko.

Salon "Wymaluj" znajduje się w Warszawie przy ul. Korkowej 159.

***

Znasz kogoś, kto jest Zwykłym Niezwykłym? Powiedz nam o nim! Pisz na adres: zwykliniezwykli@agora.pl. Wybranych bohaterów odwiedzimy z kamerą.