Kopał, demolował – z tego przed laty zasłynął Przemysław Czarnecki, który właśnie wszedł do Sejmu. O nowym pośle Prawa i Sprawiedliwości pisze sobotni "Fakt".

Tabloid pisze o Przemysławie Czarneckim, że jest wschodzącą gwiazdą partii Jarosława Kaczyńskiego. Wszedł do Sejmu po tym, jak jego partyjni koledzy dostali się do europarlamentu. Szkopuł w tym, że do tej pory bardziej słynął z zadym chuligańskich, a nie tych politycznych - komentuje "Fakt" i przypomina, że polityk w 2007 roku podczas wyjazdowego meczu Legii Warszawa uczestniczył w gigantycznej kibolskiej bójce w Wilnie. Gdy wybuchł skandal, w obronę wziął go ojciec (europoseł Ryszard Czarnecki - przyp. red.). Zapewniał, że syn nie jest żadnym kibolem, ale "studentem prawa, który ma inne rzeczy w głowie" niż chuligańskie bójki. Żalił się nawet czytelnikom, że jego pierworodny został pobity - czytamy.

Tabloid informuje, że dziś Przemysław Czarnecki dementuje, iż takie wydarzenia w ogóle miały miejsce! Nie wbiegałem na boisko, nie dostałem pałą, ani nie postrzelono mnie gumową kulą, to przeinaczenie - mówi Faktowi, choć przyznaje, że ciągle jest kibicem Legii.

Tabloid podkreśla na koniec: Poseł Przemysław Czarnecki kibicowskim zabawom poświęcał tyle czasu, że wbrew słowom ojca, zabrakło mu też czasu na ukończenie studiów. Na stronie sejmowej w rubryce wykształcenie widnieje wpis: ogólne.

(mal)